Category Archives: Rozdział VII

No Thumbnail

1. Co Trzy Głowy To Nie Jedna

   – Co ty tu robisz? – Pomyślałam, że będziecie potrzebować pomocy, a te okolice znam jak własną kieszeń. Poza tym… – w tym momencie urwała na chwilę, a na jej twarzy pojawił się uśmiech – miałam ochotę na odrobinę przygód. – No to u

No Thumbnail

2. Mechaniczna Niespodzianka

   Ugasiliśmy ognisko i wyruszyliśmy w dalszą drogę. Musieliśmy wielokrotnie zatrzymywać się po drodze, ponieważ Angie cały czas wymiotowała. Sama jednak twierdziła, że czuje się dobrze. – A co będzie jak dotrzemy na miejsce? Tak po prostu wejdziemy, weźmiemy lekarstwo i już? – ciszę przerwało

No Thumbnail

3. Plan Do Celu (cz.1)

   Zbliżaliśmy się wolno, przemyślając wcześniej każdy ruch. Nie chcieliśmy wywołać zbędnego hałasu. Często ludzie opróżniali swoje magazynki, kiedy tylko usłyszeli nawet najcichszy dźwięk. Oczywiście w wielu wypadkach było to słuszne, bo przedwcześnie pozbyli się zagrożenia. Jednak w jeszcze większej ilości zdarzeń, kończyło się to

No Thumbnail

4. Plan Do Celu (cz.2)

   – Daleko do tej stacji?    – Jakieś dwa kilometry.    – A czy ten twój helikopter, nie potrzebuje specjalnego paliwa?    – Tak się składa, że po tej całej pieprzonej apokalipsie, wraz z Piotrkiem przerobiliśmy to cacko, na coś, co bardziej się przystosuje

No Thumbnail

5. Lądowanie Śmierci

   – Widzisz tu coś?    – Znowu nic.    – Ciągle to samo, wszędzie tylko te trupy. Żadnej cywilizacji.    – Niema co płakać nad rozlanym mlekiem. Lecimy dalej.    Piotrek zawsze wiedział co powiedzieć w danej chwili. Dlatego, wraz z Markiem, stanowili zgrany

No Thumbnail

6. Ponowne Spotkanie

   – Już niedaleko! Przebiegliśmy prawie połowę drogi. Gośka już nas dogoniła. – Kurwa jak ich dużo! Nikt z nas nie zamierzał się odwracać. Sam zapach zgnilizny był nie do wytrzymania. Ich widok, podążający za nami, byłby ostatnim gwoździem do trumny. Pomimo całej sytuacji, spojrzałem

No Thumbnail

7. Tak Blisko, A Tak Daleko

   Ląd oddalał się coraz bardziej. Wszystkie trupy, które nas wcześniej goniły, wyglądały jak mrówki. W tej chwili nie byłoby problemu z ich rozgnieceniem. Każde drzewo machało do nas w rytmie wiatru. Powoli woń rozkładu odchodziła w niepamięć.    – Tutaj na górze, świat wygląda