Dying Light

Miasto Harran zostało odseparowane od reszty świata, bowiem wewnątrz metropolii rozprzestrzenił się wirus przemieniający ludzi w zombie. Jako Kyle Crane przenikamy do żyjących wewnątrz strefy ludzi, z misją odnalezienia człowieka mającego w posiadaniu ważne pliki, dotyczące wirusa. Nie zdając sobie sprawy ze skali problemów, z jakimi borykają się ocalali, krok po kroku dochodzimy do prawy, która jest zupełnie inna, niż była na początku. Kto jest dobry, a kto zły? Kto zasłużył na życie, a kto by zginąć? Koszmar właśnie się zaczął!

Gra polskiego studia Techland, to istna mieszanka survival horroru z olbrzymią dawką akcji. Miasto pełne żywych trupów i złoczyńców nie zapowiada się jako bezpieczne miejsce dla nikogo. Zagrożenie czyha na każdym kroku, gdzie śmierć byłaby najłagodniejszą karą, a jedyną możliwością pozostania przy życiu jest ruch. Czy przedstawienie gry o zombie z takiej perspektywy było dobrym pomysłem? Oj tak!

Dying.Light.1

Cała historia rozpoczyna się w momencie, w którym my – jako Kyle Crane, zostajemy zesłani do Harranu. Już na samym początku pojawiają się problemy, a dzięki dwójce tutejszych ocalałych nie zostajemy pożywką dla hordy zombie. Próbując wypełnić misję zleconą przez Globalny Resort Epidemiologiczny, coraz bardziej poznajemy panujące w Harranie zasady przetrwania, oraz poznajemy wielu ocalałych, którym w tym samym czasie pomagamy. Najważniejszym elementem są zrzuty antyzyny, dzięki której zarażeni ludzie nie przemieniają się w krwiożerczych zombie i to właśnie my pomagamy je zdobyć.

Każdy chyba kojarzy Dead Island – poprzednią grę studia, która osiągnęła wielki sukces na skalę międzynarodową. Tym razem, Techland przy produkcji Dying Light postanowił pójść w nieco innym kierunku, utrzymując tą samą tematykę, jaką są zombie. Co zostało zmienione? Otóż większy nacisk został nałożony na survival horror i nieco większy realizm, dzięki któremu po wpadnięciu w hordę trupów, raczej tak łatwo z niej nie wyjdziemy jak w poprzednim tytule. Tym razem walka stała się o wiele trudniejsza, bronie szybciej się niszczą i ciężej je naprawić. Jedni powiedzą, że to niezbyt pozytywny aspekt, jednak ja uważam, że było to świetne posunięcie, bo teraz trzeba o wiele więcej myśleć, zanim postawi się kolejny krok.

Dying.Light.2

Sama rozgrywka również została ukazana z perspektywy pierwszej osoby, jednak zasady poruszania stały się nieco bardziej elastyczne. Oznacza to, że twórcy dali niemal pełną swobodę ruchów, dzięki którym wspinanie się na budynki, skakanie przez przeszkody i korzystanie z otoczenia otworzy nam zupełnie nowe możliwości otwierając świat jeszcze bardziej. Jednym słowem stajemy się mistrzami parkouru, dla którego niemal nie ma ograniczeń poruszania się. Uważam to za ogromny atut, ponieważ nasza zręczność będzie główną bronią przeciwko napotkanym wrogom – tym żywym i martwym, oraz da nam większe pole do popisu, niż zwykła naparzanka trzymaną w ręku bronią.

Świetnym pomysłem było również stworzenie cyklu dzień/noc. Jak można się domyślić to właśnie noc jest naturalnym środowiskiem wszelkich mutantów i to właśnie wtedy wszystkie ożywają i stają się większym zagrożeniem, niż te poruszające się za dnia. Graczom poszukującym wrażeń polecam wycieczkę ulicami Harranu jak zapadnie mrok. Zwiększony poziom adrenaliny gwarantowany 😉

Dying.Light.3

Wprawdzie sama walka w zwarciu nie jest kluczową formą pokonania wroga, to nie znaczy, że jesteśmy całkowicie bezbronni. Dzięki drzewku umiejętności będziemy mogli nauczyć się zakładać przeróżne pułapki, tworzyć najrozmaitsze rzeczy jak granaty czy broń białą, oraz zwiększać swoje umiejętności parkourowca i tym samym sprawniej uciekać przed wrogiem. Możliwości jest od groma, a otwarty świat jeszcze bardziej je uwydatnia, dzięki czemu przy grze spędzimy dziesiątki, jak nie setki godzin. Pamiętajmy też, że poza głównym wątkiem będziemy mieć masę misji pobocznych, co jeszcze bardziej uatrakcyjni penetrowanie świata. Wiele z nich, często polega na dostaniu się z jednego miejsca w drugie, czy przyniesieniu jakiejś rzeczy, ale gwarantuję, że nawet najprostsze zadania będą świetną zabawą w tak rozbudowanej rozgrywce.

Podsumowując, śmiało mogę powiedzieć, że gra jest rewelacyjna. Wszystko jest świetnie skonstruowane i przemyślane poczynając od fabuły, na mechanice gry i samej rozgrywce kończąc. A kiedy znudzi się nam zabawa w pojedynkę, będziemy mogli pograć z przyjaciółmi w trybie multiplayer 😉

Moja Ocena: 10/10

Trailer:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

thadstark