Walka o piękno z koszmarnym finałem. Grafted (2024)

Prawdziwe piękno kryje się wewnątrz nas.
Grafted (opis): Jako dziecko, Wei była świadkiem konsekwencji prowadzonych przez ojca badań. Po wielu latach dziewczyna postanawia iść w ślady rodzica i kontynuować jego pracę. Dzięki wysokim wynikom w nauce Wei udaje się dostać stypendium na uczelnię w Nowej Zelandii, w której mieszka jej ciotka oraz kuzynka. Teraz młoda naukowczyni stara się odnaleźć lek na deformacje ciała, której sama jest ofiarą. Jej zapał w dążeniu do sukcesu zaczyna zbierać potworne żniwo, od którego nie ma odwrotu.
Zeszłoroczna produkcja Substancja mocno namieszała w kinematografii. Body horror, który do tej pory był niszą, wspiął się na szczyt zainteresowania widzów. Film zdobył wiele nagród i nominacji w prestiżowych nagrodach, w tym do Oskara za najlepszy film 2024 (i kilku innych nominacji). Nic więc dziwnego, że wiele innych tytułów, które poruszają podobną tematykę, także znalazło się w kręgu zainteresowań dystrybutorów, dlatego między innymi mogliśmy obejrzeć produkcję Grafted w reżyserii Sasha Rainbow z roku 2024. Czy i tym razem udało się podbić serca widzów, jak to miało miejsce w przypadku Substancji?

Często zakładamy maskę kogoś, kim nie jesteśmy.
Początkowo Grafted zapowiadało ciekawą i poruszającą historię w dążeniu do celu. Młoda, ambitna i utalentowana Wei stara się sprawić, by świat stał się pozbawiony ludzkich deformacji. Jej własne znamię na twarzy bardzo wpłynęło na jej dotychczasowe życie I bardzo nie chce, by ktoś inny zmagał się z tym samym, co ona. Pech chciał, że na skutek wielu zawirowań, eksperyment dziewczyny wymyka się spod kontroli. Jego efekty zmieniają życie Wei i wszystkich jej bliskich w prawdziwe piekło.
Nie ma sensu doszukiwać się próby plagiatu od Substancji. Oba filmy mają podobną formę i przekaż, lecz powstawały mniej więcej w tym samym czasie. Ciężko więc, by Sasha Rainbow celowo powielała to, co w swoim obrazie zaprezentowała Coralie Fargeat. Stawiam na czysty zbieg okoliczności, lecz skupię się teraz na tym, co oferuje Grafted. Przede wszystkim pomysł był naprawdę interesujący, jednak samo wykonanie wypadło już znacznie gorzej.

Makijaż, który potrafi zdziałać cuda.
Przede wszystkim odniosłem wrażenie strasznego chaosu. Fabuła nie idzie płynnie do przodu, a ciągłe skoki po wątkach, postaciach i wszelkich zwrotach akcji, nie trzymały się kupy. Twórcy chcieli ukazać zbyt wiele rzeczy, w zbyt krótkim czasie. To sprawiło, że nie mogłem skupić się na filmie tak, jak bym tego chciał. Musiałem sam kleić pewne elementy, które otrzymałem w formie puzzli. Nie były może one niedopasowane, ale odbierało mi to przyjemność z seansu, a przecież o to głównie chodzi w oglądaniu filmów.
Gra aktorska także nie była najwyższych lotów, a i same postacie nie zostały rozpisane w nadzwyczaj ciekawy sposób. Wszystko bazuje na znanych schematach, których użycie próbowało zamaskować pewne niedoskonałości filmu. Sama ciągłość fabuły także nie była trudna do rozgryzienia, ponieważ wszystko to już gdzieś było. Nie mówię, że Grafted to zły film. Po prostu wiem, że są inne, które podobny temat ukazują w lepszy sposób. Obejrzeć można, lecz bez większych rewelacji.
Przeczytaj także: