3. Wiara
Oba ciała leżały teraz na ziemi. Jedno z nich należało do Krzyśka a drugie… no właśnie, kim lub czym było to coś, co przyczyniło się do kolejnych cierpień Angie? Na kształt przypominało człowieka, ale nie mogło nim być. Zwykły człowiek nie jest w stanie zrobić tego, co dokonał ten stwór. Jego ruchy nie były naturalne, a siła z jaką otworzył drzwi, też była daleka od ludzkiej. Na rękach i twarzy miał wyraźnie odznaczone żyły. Strój, w jaki był odziany sugerował, że był to lekarz, lub ktoś, którego zawód wymagał kitla.
Otarłem twarz z resztek krwi napastnika, kiedy ujrzałem klęczącą Angie przy ciele brata. Od bardzo dawna nie widziałem tak poruszającego i smutnego widoku. Codziennie ktoś tracił bliską osobę, ale widok tak zrozpaczonej dziewczyny sprawił, że na twarzy pojawiła mi się łza. Krzysiek był wspaniałym człowiekiem, lecz na planie śmierci jest każdy z nas, bez żadnych wyjątków.
Musiałem upewnić się, czy z pokoju nie wybiegnie coś jeszcze, ale nie mogłem zostawić Angie w takim stanie. Czuje, że poczucie winy wykończy mnie szybciej niż wirus.
Powoli podszedłem do niej i ukucnąłem obok. Przez chwilę nie wiedziałem co powiedzieć.
– Angie… Ja… Na prawdę mi przykro.
Była tak pogrążona śmiercią brata, że chyba mnie nie słyszała.
– Gdyby nie on, to ja leżałbym tu martwy. Zawdzięczam mu życie.
Nadal nie było żadnej reakcji.
– Nie wiem co powiedzieć, by ukoić twój ból.
– Nie mam już nikogo dla kogo miałabym żyć – Mówiąc to podniosła wzrok na mnie. Błękit jej oczu aż lśnił od łez.
Nie mogłem patrzeć jak cierpi, zwłaszcza, że to była moja wina.
– Co teraz zrobimy? Czuje się taka bezsilna bez Krzyśka. On był moim oparciem w całym otaczającym nas świecie. Byłam przy nim taka silna, a teraz? Jedyne o czym myślę to śmierć, by móc spotkać jego i wszystkich tych, którzy dawno odeszli.
Kolejna łza a za nią następna i następna. Nie mogłem tego powstrzymać. Od tak dawna nie towarzyszyły mi żadne uczucia, poza miłością do Sylwii, że teraz nie wiem co mam zrobić.
– Obecny świat nie zna litości, Krzysiek oddał życie, byś ty mogła walczyć w jego imieniu. Założę się, że teraz patrzy na nas i trzyma kciuki byś dotrwała do końca. Za dużo osiągnęłaś, by teraz tak po prostu się poddać.
Lekki uśmiech nadziei pojawił się na jej twarzy. Nie mamy, a raczej nie mam czasu na to, by tkwić w jednym miejscu. Choć wiedziałem, że ona teraz go bardzo potrzebuje.
– Posłuchaj mnie uważnie, wiem co czujesz, bo sam rano straciłem bardzo bliską osobę, ale musimy trzymać się razem. Nie wolno nam patrzeć w przeszłość. Musimy żyć przyszłością, tylko wtedy mamy szansę przeżyć w tym jebanym świecie. Potrzebuje twojej pomocy bo sam nie dam rady.
Przez chwile patrzyliśmy na siebie w absolutnej ciszy. Najwidoczniej rozumieliśmy się bez słów, ponieważ oboje w tym samym czasie wstaliśmy.
– Gotowa?
– Gotowa!
Ucieszyłem się, że wróciła stara Angie. Ciałem Krzyśka zajmiemy się za chwile. Najpierw trzeba było sprawdzić, co jest w pokoju, z którego wybiegło stworzenie.