W dzieciństwie, każdy z nas miał wiele pokręconych pomysłów. Nie zważało się ich skutki, choć wtedy były najgenialniejsze z genialnych. Również Tytus, starszy brat Tymka, nie chciał odbiegać od innych i postanowił zabawić się w szalonego naukowca, testując swój zestaw młodego chemika na złotej rybce zdobytej na festynie. Wiedząc, że rybka może tego nie przeżyć, Tymek wraz ze swoim przyjacielem Ravim próbują jej pomóc, lecz docierają za późno. Rybka zmarła. Mimo wszystko chłopcy się nie poddają i za pomocą baterii przywracają stworzenie do życia. Nie jest to jednak ta sama rybka co wcześniej… teraz jest rybką zombie!
Książka autorstwa Mo O’Hary, to ciekawy i przezabawny tytuł skierowany dla młodszych czytelników. Pełno w niej żartów i ciekawie skonstruowanej historii o przywróconej do życia rybce ze zdolnościami do hipnotyzowania. Czy wplecenie rybki zombie, jako bohatera książki dla dzieci był dobrym pomysłem? Oj tak!
Cała fabuła książki skupia się wokół Tymka i jego przygód ze stworzoną przez siebie rybką zombie. Nowo nabyte umiejętności zwierzęcia szybko przykuwają uwagę starszego brata Tymka, który chce to wykorzystać. Jego plan obejmuje zahipnotyzowanie całego świata za pomocą szkolnych komputerów. Czy uda się powstrzymać zamiary szalonego brata, przez Tymka i Raviego? Wszystko się okaże!
Wstyd się przyznać, ale w młodości nie czytałem żadnych książek. Nie potrafię tego wytłumaczyć. Po prostu musiałem mieć wtedy inne zajęcia, jak ciągłe łażenie po drzewach czy wieczne zabawy w chowanego. “Moja złota rybka zombie” jest pierwszą książką dla dzieci, jaką przeczytałem w swoim życiu, a stało się to niedawno. Teraz żałuje, że będąc młodszy nie odkryłem przyjemności płynącej z czytania. Dobrze, że w końcu udało mi się to w pewnym stopniu nadrobić 🙂
W książce bardzo urzekł mnie sposób, w jaki autorka opisuje świat. Wszystko widziane jest z perspektywy małego chłopca, który nie rozumie wielu rzeczy, lub rozumie je zbyt dosłownie. Wiele z przeczytanych kwestii przypominało mi moje lata dzieciństwa, w których sam widziałem świat zupełnie inaczej niż dzisiaj. Podróż do tamtych lat była niesamowitym uczuciem, za który chętnie podziękowałbym autorce. Często też lektura wprawiała mnie w szczery śmiech i z wielkim zainteresowaniem śledziłem dalsze losy bohaterów trzymając tym samym kciuki, za powodzenie ich misji.
Ciężko ocenić mi książkę dla dzieci z własnej perspektywy, głównie dlatego, że nie należę do grupy docelowej. Wiem jednak, co powinna mniej więcej posiadać taka książka. Przede wszystkim chodzi o zabawnie przedstawiony świat z wciągającą historią i elementami czegoś nierealnego, co pobudzi wyobraźnie czytelnika. Tak się składa, że “Moja Złota Rybka Zombie” ma w sobie wszystkie te elementy i z pewnością wciągnie każdego kto po nią sięgnie. Na całe szczęście to dopiero pierwsza z sześciu książek o przygodach Tymka i jego rybki zombie, więc ręce i płetwy do góry!
Szkoda, że historia tak szybko się kończy, ale z drugiej strony książka skierowana jest głównie do młodego czytelnika i gdyby posiadała więcej stron, mogłaby zniechęcić dziecko do jej lektury tylko ze względu na swoją objętość. Dzieci są wybredne, a sama myśl o książce z dużą ilością stron mogłaby skończyć się na odłożeniu jej na półkę, gdzie nigdy nie zostałaby wzięta ponownie do ręki.
Podsumowując. Książka jest cudowna i przywodzi na myśl wiele dobrego. To idealny tytuł dla młodego czytelnika, który rozpoczyna swoją historię z czytaniem, ale również dla osoby dorosłej, chcącej ponownie poczuć magię dzieciństwa.