Warszawa. Największe miasto w Polsce. Prawie 2 mln osób, codziennie przechadzających się ulicami stolicy. Jeden incydent sprawił, że to wszystko stało się historią. Niespodziewana zaraza, wyszła na światło dzienne. Ludzie zaczęli umierać, lecz mimo to, chodzili dalej. Tylko nielicznym udało się przetrwać pierwszą falę zombie. To właśnie oni muszą przeciwstawić się infekcji, ale też swoim własnym słabościom.
“Infekcja” Andrzeja Wardziaka, to prawdziwa dawka mocnych wrażeń dla miłośników literatury grozy. Autor w swojej książce pokazuje sytuację, w której nawet tak wielkie miasto jak Warszawa, jest w stanie ulec hordom żywych trupów. Czy dobrym pomysłem Wardziaka, było debiutowanie książką o zombie? Jasne, że tak!
Całą przygodę rozpoczynamy od incydentu, który zapoczątkował zarazę. Jak już wirus powoli rozprzestrzenia się wśród niczego nieświadomych mieszkańców miasta, my poznajemy historie różnych osób, które dopiero dowiadują się o zagrożeniu. Spotkamy się tu z ciekawym kontrastem postaci. Przykładowo z jednej strony mamy pracoholika, który z czasem okazuje się nie do końca zrównoważony psychicznie. Z drugiej natomiast, mamy wojskowego, którego każdy krok jest w pełni przemyślany, a zachowanie spokojne. Są też inni, ale ich poznacie kiedy sami sięgnięcie po książkę 😉
Kolejnym ważnym fundamentem, jaki autor stawia na pierwszym planie, to miejsca w których rozgrywa się akcja. Dość często pojawiają się nazwy ulic i konkretne miejsca, które każdy warszawiak zna. Jako rodowity mieszkaniec stolicy z miłą chęcią przemierzałem trasę bohaterów, wiedząc jak ona wygląda w rzeczywistości. Wyobrażacie sobie obóz wojskowy na Polach Mokotowskich? Albo gigantyczną rzeź na „Patelni”? Jeżeli nie, tym bardziej sięgnijcie po książkę, a osoby spoza stolicy niech się nie martwią. Brak znajomości ulic i miejsc, nie wpływa na przyjemność z lektury 😉
Choć “Infekcja” była debiutem autora, tak nie do końca można było to wyczuć. Język jest fajny, a prowadzenie akcji mało chaotyczne. Oczywiście widać lekkie potknięcia, ale nie biją one w oczy tak bardzo, by zepsuły przyjemność czytania. Dodatkowo, wielu pisarzy przy swoich pierwszych książkach postanawia wprowadzić wielowątkowość fabuły, co nie zawsze kończy się to dobrze, a czytelnik ma problem z nadążaniem za sensem treści. Na całe szczęście w Infekcji ten problem nie występuje, więc możemy odetchnąć z ulgą.
Poza drobnymi wpadkami, nie widzę nic, do czego mógłbym się przyczepić. Może jedynie fakt, że nie do końca wierzę, by tak duże miasto jak Warszawa, upadło w takim krótkim czasie. Nie sposób jednak tego sprawdzić, bowiem nie zapowiada się na żadną apokalipsę zombie w najbliższym czasie. A może się mylę? Czas pokaże, zwłaszcza, że niebawem ukaże się drugi tom!
Podsumowując, dobrze, że autorowi udało się wznowić książkę w innym wydawnictwie. Przez niemal 3 lata, od pierwszego wydania, była dostępna tylko przez chwilę, a potem ślad po niej zaginął i wielu nie mogło jej zdobyć. Teraz jest ogólnodostępna, a każdy fan zombie powinien mieć ją u siebie na półce z książkami!