2 Hours (2012)
Jak trudna może być dla człowieka informacja o tym, że pozostały mu jedynie 2 godziny życia? Czy warto próbować, mając jedynie cień szansy, że się uda, czy od razu się poddać? W takiej sytuacji znalazł się bezimienny bohater, którego walka z wirusem i panoszącymi się wszędzie zombie, była prawdziwą drogą, pełną męki i pytań pozostawionych bez odpowiedzi. Poza stawieniem czoła teraźniejszości, musi również zwalczyć wszelkie wspomnienia z przeszłości. Co będzie gorsze. Walka z realnym przeciwnikiem, czy z własnymi słabościami? Nie ma tu dobrej odpowiedzi, obie prowadzą do jednego – walki o przetrwanie.
Krótkometrażowy film w reżyserii Michaela Ballifa, to ciekawa produkcja grozy, która przede wszystkim pokazuje ciekawe przemyślenia bohatera w chwili zainfekowania wirusem zombie. Czy stworzenie filmu z perspektywy zarażonego, było dobrym pomysłem? Bez dwóch zdań!
Cała historia zaczyna się od wspomnień bohatera, kiedy wszystko prawdopodobnie się zaczęło. Restrospekcja szybko znika, a na jej miejsce pojawia się zombie, który przyczynia się do infekcji. Od teraz bohater będzie musiał wybrać pomiędzy walką o byt, a poddaniem się wirusowi. Jaką drogę wybierze? Przekonacie się oglądając film 😉
Historia różni się od innych tym, że rzeczą pierwszoplanową nie jest walka z zombie, a ta z samym sobą. Infekcja zaczyna się rozwijać, a na zwalczenie jej bohater ma zaledwie 2 godziny. Dodatkowo mężczyznę wciąż dręczy przeszłość, z którą do tej pory nie mógł się uporać. Bardzo spodobała mi się taka wizja zombie apokalipsy. W nowszych produkcjach zaczynają coraz częściej zasłaniać wewnętrzne rozterki bohaterów, mnóstwem efektów i scen walk z hordą zombie, a przecież nie o to w tym chodzi.
Kolejny wielki plus należy się za ujęcia i scenografię. Widać, że film nie był robiony na szybko, a wszystkie detale zostały ładnie dopracowane. Największe wrażenie zrobiły na mnie ujęcia, które były kręcone z odpowiednich perspektyw, a same wyglądały bajecznie. Wprawdzie większość filmu była dość spokojna, przez co widz mógł obserwować ładne widoki, to sceny akcji czy walki wcale nie wyglądały gorzej, a często zdarza się, że w takich momentach jest sporo chaosu. Tutaj go nie było.
Chyba najsłabszym elementem była charakteryzacja zombie. Nie znaczy to oczywiście, że był to słaby i niedopracowany detal, ale na tle reszty robił najmniejsze wrażenie. Biorąc jednak pod uwagę inne produkcje o zombie, to i tak było nieźle, choć uważam, że powinno być nieco więcej krwi, bo akurat krwi nigdy za mało 😉
Poza wyżej wymienioną kwestią, to chyba nie za bardzo mam się do czego przyczepić. Film trwa 25 minut, co nie pozostawia niedosytu, ale też nie dłuży się specjalnie podczas seansu. Jest przyjemnie, ciekawie, a każdy element produkcyjno-aktorski bardzo dobrze dopracowany.
Podsumowując. Zdecydowanie warto poświęcić produkcji swój czas. Bardzo dobrze się ogląda i seans jest przyjemny nie tylko dla oka, ale także dla wewnętrznych odczuć, z którymi spotykamy się podczas drogi bohatera. Polecam wszystkim fanom zombie i nie tylko.
Moja Ocena: 8/10
Poniżej cały film: