Utrata bliskich zawsze bardzo boli, zwłaszcza, gdy traci się jedyną osobę, która nas rozumie. W takiej sytuacji znalazł się Shaun, który przestał być tym samym człowiekiem, jakim był, kiedy jego siostra żyła. Cały świat blogerów stracił jakiekolwiek znaczenie. Wszystko jednak się zmienia, kiedy u jego drzwi staje kobieta, która może znać odpowiedzi na wiele nurtujących pytań.
Kontynuacja rewelacyjnej książki „Feed”, w której Mira Grant, po raz kolejny zabiera nas w polityczno-medialny spisek, bazujący na wirusie przemieniającym ludzi w zombie. Czy uśmiercenie jednego z głównych bohaterów, odbiło się na jakości powieści? Zdecydowanie nie!
Znamy świat i sytuację, jaka w nim ma miejsce, ale czy na pewno? W „Deadline” doświadczymy nowych spisków, nieco nowych bohaterów i masę akcji, która ani na moment nie pozwoli się nudzić!
Jak wszyscy wiemy, Shaun został sam, mając u boku nową i trochę większą drużynę. Po śmierci Georgii, objął dowodzenie nad całym Przeglądem Końca Świata, co wcale go nie uszczęśliwia. Wiecznie pogrążony i zmęczony życiem, nie ma już celu, do którego mógłby dążyć. Wszystko się zmienia, gdy do drzwi puka Kelly – naukowiec, która w CZKC została uznana za zmarłą. Od tego momentu wszystko nabiera tempa.
Czytając „Feed” cały czas nie mogłem uwierzyć, że książka może mieć tyle ciekawych wątków, nie gubiąc po drodze logiki i sensu. Przy „Deadline”, doświadczyłem tego samego. Wszystkie pomysły, które cały czas trzymają się kupy, nie pozwalają zebrać szczęki z podłogi. Temat polityki idealnie pasuje do apokalipsy zombie. Można odnieść wrażenie, że zombie i politycy nie różnią się niczym, poza tym, że ci drudzy są zdolni do większego zła.
Każdy bohater opisany został perfekcyjnie, przez co więź między czytelnikiem, a postacią, jest niesamowita. Każda sytuacja, która mogłaby komukolwiek zagrażać, powodowała u mnie bezdech, a gdy wszystko kończyło się dobrze, spokojnie mogłem odetchnąć (choć nie zawsze tak było).
Podobało mi się również, jak autorka przedstawiła chorobę Shauna, ale nie chcę zdradzać szczegółów, by nie popsuć wam zabawy 😉
Coś złego? Jak w poprzedniej części, tak i tutaj, nie przychodzi mi nic do głowy. Na pewno fajna jest uniwersalność powieści, która w przypadku osób nieinteresujących się zombiakami, też zaciekawi, ale przecież to nie jest żaden minus.
Podsumowując. Mira Grand po raz kolejny pokazała co potrafi, wydając genialną kontynuację „Feed”. Poza tym każdy, kto przeczyta Tom I, na pewno sięgnie po ten i kolejny.