5. Wewnątrz Siebie
W środku, budynek był tak samo nietknięty, jak z zewnątrz. Nie miałem jednak czasu się nim zachwycać, ponieważ szli za mną ludzie, którzy bez wachania nacisną spust. Oby Kasia schowała się w bezpiecznym miejscu.
– Zawołaj ją – Z ust Sępa nie brzmiało to jak prośba. Początkowo Ewa nie zareagowała – słyszysz szmato? Zawołaj ją, albo…
– Albo co? Zastrzelisz mnie? Ciekawe jak beze mnie znajdziesz laboratorium, na którym tak wam zależy.
Ewa nie bała się śmierci, a jej odpowiedź zamurowała Sępa. Widać, że na jego twarzy zagościł gniew, ale prawdopodobnie miała rację i nie mógł sobie ulżyć pozbywając się jednego naboju z pistoletu. Z nią nie wyszło to teraz czas na…
– Dobrze, w takim razie ty ją zawołasz.
Zimna lufa broni dotknęła mojej potylicy i od razu mózg zaczął inaczej funkcjonować. Nie miałem tyle odwagi co Ewa i od razu chciałem wołać dziewczynkę, tylko po to, bym mógł żyć dalej.
Popatrzyłem na Ewę i od razu poczułem siłę, której mi przed chwilą zabrakło. Jej wzrok działał na mnie kojąco. Ta chwila, jednak szybko się skończyła. Bezwładne ciało Ewy poleciało na ziemię, a Rudy, który cały czas przy niej stał, uśmiechał się będąc w swoim szale. Uderzenie kolbą pistoletu sprawiło, że Ewa straciła przytomność, ale przez nie było już nikogo, kto mógłby dodać mi otuchy.
– Lepiej się strzeszczaj, bo chyba nie chcesz pożegnąć się ze swoim życiem? – Pytanie Sępa zamroziło mi krew w żyłach. Jego ton był surowy i stanowczy, przez co trudniej było mu odmówić.
– Kasiu! Gdzie jesteś!? – nienawidziłem się za to, ale wiedziałem, że jest ona zbyt mądra by po prostu wyjść, do nas.
– Postaraj się bardziej – szept Sępa nad moim uchem, był bardziej przerażający, niż fakt, że przy mojej głowie cały czas przytknięta jest lufa pistoletu.
– Kasiu, wyjdź proszę. Jesteśmy bezpieczni!
Cieszyłem się, że Ewa leży teraz nieprzytomna. Nie słyszała przynajmniej mojego tchórzostwa.
Czekaliśmy chwilę, ale nic wewnątrz budynku się nie ruszyło. Żaden najmniejszy szelest, ani dźwięk, nie uniósł się w tym opuszczonym miejscu.
– Dobra, jednak nie jest taka głupia jak myśleliśmy. Maciek idź tam, Wera ty w tą stronę.
– A ja?
– Ty zostaniesz tutaj ze mną.
Brak sprzeciwu ze strony Rudego był aż dziwny. Myślałem, że rozerwie Sępa na strzępy. Jak się jednak okazało, Sęp był jedyną osobą, która potrafiła zapanować nad wybuchowym charakterem Rudego.
Kiedy żołnierze poszli sprawdzić teren, Ewa zaczęła odzyskiwać przytomność. Wiedziałem, że jakieś tam uderzenie kolbą nie powstrzyma jej na długo.
– Sierżancie, śpiąca królewna się budzi.
– W samą porę – Sęp ukucnął przy Ewie – witamy z powrotem, teraz zaprowadzisz nas do swoich jajogłowych.
Pomimo ogłuszenia i nie do końca przywróconej przytomności, Ewa wiedziała jak się zachować.
– Zapomnij, że dowiesz się ode mnie czegokolwiek – na dowód swojej pogardy, Ewa splunęła sierżantowi w twarz.
Kiedy Sęp wstał, wycierając z policzka ślinę Ewy, wiedziałem, że dopiero teraz się zacznie.
– Rudy, jest twoja, zrób z nią co chcesz.
Uśmiech podwładnego po raz kolejny zawitał na jego twarzy.
– No kochaniutka, może znajdziemy dla siebie bardziej ustronne miejsce? Wiem, że tego chcesz szmato! – Uderzenie wierzchem dłoni w twarz Ewy, odbiło się echem od ścian pomieszczenia.
Nie wiedziałem co mogę w tej chwili zrobić. Nie miałem broni, ani na tyle siły, by móc oswobodzić ręcę i poradzić sobie z tym szaleńcem. Musiałem czekać i wierzyć, że Maciek w końcu wcieli swój plan w życie.
Rudy szukał miejsca, w którym może wykonać rozkaz sierżanta. Rozglądał się po pokojach, aż w końcu znalazł to, czego szukał.
– Poczekaj skarbie, przygotuję nam romantyczną atmosferę – w tym momencie Rudy wyciągnął sznur z plecaka i z uśmiechem wszedł do jednego z pobliskich pokojów.
– Dawid! Posłuchaj mnie. Poradzę sobie z tym dupkiem, ale ty musisz jakoś załatwić Sepa i jak najszybciej odnaleźć dziewczynkę, zanim któryś z jego pionków to zrobi.
Nie zdążyłem odpowiedzieć, ponieważ Rudy właśnie otworzył drzwi pomieszczenia, do którego przed chwilą wszedł. Jego mina znaczyć mogła, że Ewa wcale nie będzie mieć łatwego zadania, ale wiedziałem, że da sobie radę. Teraz musiałem wymyślić sposób, w jaki uporam się z Sępem. Nie był on może za młody, ale na pewno sprawniejszy niż ja.
– Gniazdo gotowe kochanie, zapewniam cię, będziesz wniebowzięta.
Chwilę później zostałem sam z sierżantem, zarządzającym całą akcją. To będzie trudne, ale skoro potrafiłem przeżyć w tym świecie tyle czasu, to porawdzę sobie i z tym. Pytanie tylko jak?