Left 4 Dead
Nastał czas, kiedy to zmarli zapanowali nad ziemią. Wirus wymknął się spod kontroli i przemienił ludzi, w krwiożercze zombie. Tylko ci, którzy w jakiś sposób są odporni, robią wszystko, by wydostać się z zainfekowanego miasta.
Dokładnie czterech bohaterów czeka, by stawić czoła hordzie trupów. Bill, weteran z Wietnamu, Louis, menedżer w sieci sklepów z elektroniką, Zoey, nastolatka z bogatej rodziny, oraz Francis, wielki, głośny, nieco ordynarnym, ale lojalnym osiłek.
Wątpię, by znalazła się osoba, która nigdy nie słyszała o L4D. Gra studia Turtle Rock, jest znana wszystkim typom graczy – nie tylko tym, którzy lubią sobie postrzelać.
Pierwszą rzeczą będzie oczywiście grafika. Cóż… jest na czym zawiesić oko. Wszystkie budynki wyglądają na dopracowane. Nieważne, czy jesteśmy w centrum miasta, czy gdzieś w lesie. Za każdym razem, zauważymy staranność w wykonaniu. Oczywiście gra ma swoje lata, ale nie jest na tyle stara, by odstępować innym tytułom. Warto zwrócić uwagę na to, że atakujące nas stwory, różnią się od siebie. Nie mówię tu o ich zdolnościach, ale o samym modelu. Będąc np. na ulicy, atakować nas będą zombie w przebraniu cywili. Jednak kiedy wkroczymy do szpitala, zastaniemy tam pacjentów i lekarzy. Duży plus za to.
Co do fabuły… Nie można się zbytnio rozpisać. Twórcy postawili na prostotę w odbiorze fabuły, ponieważ chodzi tu o samą rozgrywkę. Czy grając w Counter Strike, zastanawialiście się kiedykolwiek nad fabułą? No właśnie. Gracz ma przede wszystkim skupić się na tym, co się dzieje podczas gry, a nie filmików. Tak więc nie ma nad czym się rozpisywać. Mamy bohaterów, którzy muszą przedostać się z punktu A, do punktu B. Koniec.
Przejdźmy do wisienki na torcie, czyli do samego pojedynku, pomiędzy mutantami, a żywymi. Mamy tu do czynienia z typowym multiplayerem. Oczywiście możemy pograć sami, ale to nie sprawi tyle frajdy, co partia ze znajomymi. Wręcz nawet jest wskazana, ponieważ w singla niewiele osiągniemy. Jak na co-op’a przystało, trzeba działać wspólnie, a wiemy jak się gra z postaciami, kierowanymi przez komputer.
Do dyspozycji mamy parę opcji wybory trybu gry. Najbardziej klasyczna będzie kampania, w której wraz z trójką znajomych, będziemy musieli wydostać się z danej lokalizacji. Do dyspozycji mamy wiele broni. Począwszy od pistoletu, przez karabiny i shotguny, kończąc na bombach, czy koktajlach mołotowa. To wszystko pozwoli nam rozgramiać trupy, w wybrany przez nas sposób. Każdy poziom wygląda inaczej i wcale nie jest taki prosty, jakby się wydawało. Dla chcących większych wrażeń, jest do wyboru poziom trudności. Oczywiście nie tylko klasyczne zombiaki będą naszymi przeciwnikami. Znajdą się też takie, które zadbają o to, by nie było nudno.
Następna będzie „kontra”. Tutaj staniemy po stronie żywych, lub mutantów. Jak łatwo się domyślić, chodzi o typową rzeźnie, pomiędzy graczami. Tak jak u żywych można używać broni i czym prędzej opróżniać magazynki, tak u mutantów mamy parę możliwości. Każdy stwór, ma swoją własną umiejętność.
Pozostało już tylko „przetrwanie”. W tym trybie, gracze zmuszeni będą – jako żywi – stawić czoła nadciągającym falom zmarłych. Każda następna będzie trudniejsza, a chodzi o to, by wytrwać jak najdłużej.
Podsumowując. Osoby, chcące ciekawej fabuły, czy elementów survival horroru, nie znajdą tu nic dla siebie. W tej grze chodzi głównie o fajne spędzenie czasu, grając ze znajomymi i wspólnym ubijaniu trupów. Nie wymaga ona myślenia, tylko czym szybszego pozbywania się przeciwników i to jest jej ogromnym plusem.
Moja ocena: 8/10
Trailer: