Zombieland (2009)
Nastał czas, w którym człowiek stał się jedynie pokarmem dla żerujących wszędzie żywych trupów. Przeżyli nieliczni, a jednym z nich jest Columbus. Stosując się do ściśle ustalonych przez siebie zasad, zdołał ocaleć przed pożarciem. Podczas samotnej podróży, na jego drodze pojawił się człowiek, który jest jego zupełnym przeciwieństwem – Tallahassee. Przemierzają wspólnie Stany Zjednoczone, by móc wypełnić swoje własne misje. Wszystko jednak się komplikuje, kiedy spotykają na swojej drodze pozornie niewinne dziewczyny…
Film w reżyserii Rubena Fleischera, łączy ze sobą elementy krwawego horroru, oraz komedii. Świat, który wydaje się śmiertelną pułapką, tak na prawdę jest jednym wielkim absurdem. Czy pokazanie próby przetrwania dwóch zupełnie różnych i obcych sobie osób, jest dobrym pomysłem? Jak najbardziej!
Od początku wiemy, że apokalipsa zombie trwa już jakiś czas. Columbus jest młodym, niezbyt kumatym chłopakiem, który przeżył jedynie dzięki zbyt dużej ostrożności. Większość zasad, które stworzył, mówią między innymi o tym, by zapinać pasy, czy upewnić się, że przeciwnik został dobity. Wydaje się proste, ale jak widać nie każdy się do tego stosował 😉
Zamysł i fabuła są dość powszechne – jeden człowiek spotyka drugiego na swojej drodze i razem jadą przez świat opanowany przez zombie. Wydaje się niezbyt ciekawie, ale pomysł na przedstawienie wszystkiego, jako jeden wielki żart, jest dość interesujący. Nieudolność jednego bohatera i męstwo drugiego, w połączeniu dają ciekawą mieszankę, która mocno urozmaica film. Oczywiście nie obejdzie się bez rzekomo bezpiecznego miejsca, o którym wszyscy słyszeli i wątku miłosnego. Inaczej co to by był za film o zombie?
Sceneria robi wrażenie. W filmie pokazano wiele zniszczonych miejsc, ale również te nieuszkodzone. Począwszy od ulic i sklepów, kończąc na domach gwiazd i wielkim parku rozrywki. Największe wrażenie zrobił na mnie, właśnie, park rozrywki, zwłaszcza w momencie, w którym zostały zapalone tam wszystkie światła.
Mocną stroną filmu są charakterystyczni bohaterowie. Można powiedzieć, że jest to stereotyp postaci z filmów o zombie. Jest twardziel, który za wszelką cenę chce zdobyć pudełko swoich ulubionych ciastek, tchórz, który w pewnym momencie mówi „stop” i mężnieje, twarda laska, która w końcu mięknie w pobliżu swojego „rycerza” i mała dziewczynka, ciekawska i cwana. Wszystko to tworzy idealną drużynę, która zapewni wiele rozrywki.
Czy jest coś, co można uznać za negatywne? Chyba nie do końca jestem w stanie nic wskazać. Film jest spójny, ciekawy i na swój sposób inny. Wiele w nim żartów, które rozbawią każdego, a motyw z maniakalnym poszukiwaniem ciastek, jest chyba najbardziej rozpoznawalnym wątkiem filmu.
Podsumowując. Obowiązkowy tytuł dla fanów filmów o zombie, a dla nie-fanów, jest to na pewno dobra pozycja, by się pośmiać i miło spędzić wieczór.
Moja Ocena 8/10
Trailer: