3. Wizja Lepszego Świata
– Już niedługo będziemy razem – głos dobiegał z oddali – nie walcz z tym, poddaj się, byśmy mogli żyć wiecznie.
To była Sylwia. Jej dusza krążyła nade mną. Odkąd przemieniła się i odeszła z tego świata, często przemawiała w mojej głowie. Nigdy jednak nie było to tak silne.
– Dlaczego próbujesz się mnie pozbyć? Już nic dla ciebie nie znaczę?
– Zostaw mnie!
Wszyscy odwrócili się w moją stronę. Nie mogłem powstrzymać tego, co we mnie jest. Poczucie winy za śmierć ukochanej, nie dawało mi spokoju. Wewnątrz mnie, rozpętała się prawdziwa walka. Nie wiem czy to był jeden z efektów działania wirusa. Może już dotarł do mojego mózgu i to on powodował te omamy? Wszystko było takie prawdziwe. Na nowo poczułem jej bliskość, czułem jak stoi obok mnie i chwyta mnie za rękę. Jej słodki zapach był taki realny. Pierwszy raz od początku zapragnąłem, by dołączyć do niej po drugiej stronie. Pragnąłem umrzeć tylko po to, by znaleźć się w jej ramionach. Potrzebowałem jej tu i teraz. Niczym dziecko w sklepie ze słodyczami, chciałem jej tak bardzo, że wszystko inne było nic niewarte. Cały świat przypominał mi o niej. Błękitne niebo miało kolor jej oczu. Obserwowała mnie z góry, jej duch był moim aniołem stróżem.
W jednym momencie, moja ręka znalazła się przy pasku. Wyczułem nią zimną stal pistoletu. Przez myśl przeszło mi, by właśnie w tej chwili ukoić ból i znaleźć drogę do mojej ukochanej. Nieważny był dla mnie cel tej misji. Moje wewnętrzne pragnienie było dla mnie wszystkim. Widziałem świat cudzymi oczami. Czułem na sobie wzrok towarzyszy, ale nie obchodziło mnie to ani trochę. Czekałem na jej kolejny ruch, na sygnał, który pomoże mi podjąć decyzję. Jej głos był kluczem do bramy lepszego świata. Wystarczyło jedno słowo.
Cisza. Wszędzie nieznośna cisza. Tylko wiatr delikatnie trącał moje spocone ciało. Gdzie ona była? W głębi wołałem jej imię, lecz wciąż czułem ziemię pod stopami. Droga jaką wybrałem nie była słuszna. W tej chwili powinienem być wraz z nią i wspierać żywych modlitwą.
Wszystko jednak się zmieniło, kiedy podniosłem głowę i zobaczyłem ich twarze. Właśnie wtedy uznałem, że to wszystko jednak ma sens. Ludzkie życie jest cenniejsze niż cokolwiek innego. Nawet wtedy. kiedy świat przypomina ruinę. Człowiek powinien walczyć o to, co ma. W tym świecie bóg miał plan, a ja byłem jego częścią. Nie bez powodu dostałem szansę, by dalej żyć. To jest próba, którą muszę przejść. Nie mogę się teraz poddać. Może Sylwia musiała oddać życie bym to właśnie ja czegoś dokonał. Zacząłem wierzyć w siebie. Wizja śmierci oddalała się coraz bardziej. Wróciłem na ziemię, by dokonać czegoś wielkiego. Jeszcze nie wiedziałem co to będzie, ale na pewno coś ważnego. Zrobię to dla Sylwii. Jej głos był pierwszym sprawdzianem, który przeszedłem. Nie wiedziałem co mnie czeka dalej, lecz wiedziałem jedno. Nie mogę się więcej poddawać.