Zombie w czasach PRL-u. Relacja z Zombie Larp XII

Od Zombie Larp XII minął już jakiś czas. Po wypoczęciu po walkach z żywymi trupami, w końcu mogę usiąść i ocenić to, jak wypadła tegoroczna, dwunasta już edycja imprezy.

ZOMBIE LARP XII wprowadzenie fabularne:

W roku 1986 Partia ogłosiła konkurs dla zakładów pracy na terenie całego kraju. Specjalnie powołana komisja wyłoniła przodowników pracy, którzy, w ramach zasług dla Ojczyzny oraz Partii, zostali wynagrodzeni pobytem w nowoczesnym ośrodku wczasowym.

Obywatelu! Obywatelko!

Jeśli czytacie ten list, oznacza to, że Partia doceniła Wasz wkład w budowanie silnej i niezależnej gospodarki Polskiej Republiki Ludowej oraz odwdzięcza się zasłużonym odpoczynkiem.

W ośrodku czeka na Was gro atrakcji i wrażeń, które zrekompensują trudy codziennej pracy oraz wzmocnią więź braci robotniczej. Święto bobra, zajęcia z Kołem Gospodyń Wiejskich Paliatywa, potańcówki oraz koncerty polskich muzyków to tylko ułamek atrakcji, których doświadczycie podczas pobytu w ośrodku wczasowym Borowiany.

Na Zombie Larp XII przede wszystkim bawiłem się wybornie. Organizatorzy zapewnili całą masę atrakcji, starając się dopiąć wszystko na ostatni guzik. Nowa miejscówka pasowała idealnie do klimatu PRL-u, która była motywem przewodnim tej edycji. Gracze także wczuli się w czasy, w jakich miała miejsce akcja larpa, przygotowując odpowiednie stroje i historie własnych postaci. Sam odegrałem rolę jednego z czwórki rodzeństwa Nowotek (zdjęcie powyżej) – Janusza, młodego punka, marzyciela, anarchisty i niespełnionego muzyka. Moja zadanie było proste: walka z rządem i sianie chaosu, co też poniekąd się udało. Najważniejsze jednak było zdobycie instrumentu i zagranie koncertu, co udało się tylko połowicznie. Zdobyłem gitarę, napisałem piosenkę, ale zbytnia intensywność natarć zombie uniemożliwiła zagranie dla publiki.

Nieustannie urzeka mnie atmosfera absurdu, która jak dla mnie, dodaje niesamowitego uroku imprezie. Niby przetrwanie, walka z zombie i realizacja własnych celów. Nikt jednak nie spodziewał się pogrzebu bobra pacynki, rytuału sanatnistyczno-komunistycznego i ataku Shreka zombie. To i tak nie wszystko, co miało miejsce na imprezie. Nie da się tego oddać w słowach. Poprostu trzeba być na miejscu!

Niezwykłe w tym wszystkim jest to, że wszystkiemu towarzyszyła przyjacielska atmosfera i każdy każdemu pomagał, w czym tylko mógł. Było wiele znajomych twarzy z poprzednich edycji, ale także zupełnie nowych osób, które fajnie było poznać. Nie było problemu z integracją i nikt nikomu nie narzucał nic na siłę. To naprawdę świetna sprawa, dzięki czemu można było poznać naprawdę zwariowanych i otwartych ludzi.

Wracając do kwestii gry: nie odczułem niedopracowania od strony organizatorów. Wszyscy dwoili się i troili, byśmy jako gracze nie tylko dobrze się bawili, ale też czuli komfort podczas przebywania na terenie gry i poza nim. Było smaczne jedzonko w rozsądnej cenie, ciepła woda i wszelkie możliwe udogodnienia, na które można było sobie pozwolić w lesie. Specjalnie na potrzeby gry powstało wiele elementów oddających klimat czasów PRL-u. Chyba najciekawszym z nich były specjalnie nagrane materiały z telewizyjnego dziennika, który został przygotowany z dbałością o szczegóły. To niesamowite, bo naprawdę widać serducho, które organizatorzy włożyli w takie detale.

Fabularnie wszystko się kleiło. Jak to jednak ma zawsze miejsce (bazując na poprzednich edycjach, na których byłem), gracze w pewnym momencie przejęli kontrolę nad fabułą. Wtedy zadziało się wiele dziwnego. Nigdy nie zapomnę otrzymania miecza do walki z zombie od samego Lecha Wałęsy!

Pogoda dopisała. Co prawda padało, ale tylko w nocy, dlatego uniknęliśmy tym razem wszelkich nieprzyjemności matki natury podczas trwania gry. Słońce mocno grzało, ale miejscówka w lesie ograniczała możliwość spalenia się żywcem. Miejsce dla namiotów było sporo. Bez problemu można było znaleźć zacienione miejsce, co jak wiemy, ma kluczowe znaczenie, zwłaszcza z samego rana.

No i chyba tyle, jeżeli chodzi o tegoroczną imprezę. Przyszła edycja najpewniej się odbędzie, a przynajmniej tak powiedzieli organizatorzy. Ja mocno kibicuje i trzymam kciuki za powodzenie wszelkich rzeczy, które wpadną do głowy.

Naprawdę polecam Wam zapoznanie się z tym wydarzeniem. To niesamowite i niezapomniane wrażenia, których nigdzie indziej nie doświadczycie. Trzeba mieć jednak poczucie humoru i dystans do rzeczywistości, by wyciągnąć z wydarzenie jak najwięcej!

Bądź na bieżąco z wydarzeniem!

Strona Facebook Instagram Discord

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

thadstark