IZombie (Sezon 2)
Po przymusowym zaakceptowaniu przeistoczenia się w zombie, Liv stara się żyć tak, jakby jej obecna „dolegliwość” nie była niczym niezwykłym. Niestety łaknienie ludzkich mózgów i niezbyt zdrowa aparycja utrudniają jej normalne funkcjonowanie. Na całe szczęście praca koronera pozwala jej na stały dostęp do pożywienia. Choć początkowo istnienie zombie było niezwykle rzadkie, ktoś dba o to, by ten gatunek w mieście się rozwijał, co pozwoli mu na zarobienie olbrzymiej ilości pieniędzy. Dodatkowo na rynek przebija się producent napoju energetycznego, który ma więcej wspólnego z zombie, niż ktokolwiek by się spodziewał.
Kolejny sezon serialu „IZombie” od stacji The CW, opowiadający o przygodach pomocnika koronera – Olivii Moore, bazuje na komiksie o tym samym tytule. Ponownie spotykamy się z ogromną ilością kryminalnych zagadek, wątków komediowych i innowacyjnego podejścia do postaci zombie. Czy kontynuowanie serialu było dobrym posunięciem? Zdecydowanie tak!
Po wydarzeniach z sezonu pierwszego, życie Liv stało się prawdziwym dramatem. Najpierw musiała porzucić perspektywę rozwijania zawodu marzeń, następnie rozstała się z narzeczonym, by na końcu musieć żyć w wcieleniu martwej istoty łaknącej ludzkich mózgów. Całe szczęście życie jako zombie nie było tym, co przedstawiano w filmach pokroju „Świtu Żywych Trupów”. Wykonywany zawód oraz bliscy przyjaciele okazali się niesamowitym wsparciem, które nie upadło nawet w momencie, w którym poznali prawdę. Czy jednak wszyscy zdołają zaakceptować odmienność bohaterki?
Poprzedni sezon był ciekawy i dobrze rozpoczął historię, która choć mocno różniła się od komiksowej fabuły, robi spore wrażenie. Zamysł wyciągnięty rodem z detektywistycznych seriali, w których cały odcinek skupia się na znalezieniu winnego z opisu wydaje się niezbyt ciekawy, ale gdy doda się do niego zombie, wszystko staje się zupełnie inne. Wciągająca fabuła, świetnie odegrani bohaterowie oraz ciekawe pomysły na historię robią wrażenie i nie ukrywam, pochłonęły mnie na długo, bo aż na 19 odcinków, z których każdy trwa po 40+ minut (łącznie niemal 14 godzin!) Czy żałuje zmarnowanego czasu? Nic z tych rzeczy!
Bardzo urzekła mnie dbałość o szczegóły i o wątki, które już miałem uznać za zamknięte, jednak – ku mojemu zaskoczeniu – okazało się zupełnie inaczej. Każda historia bohatera i moment, w którym dana postać dołączała do sceny, była niesamowicie przemyślana, tak samo każdy zwrot akcji, który ze zwykłej pogadanki, rodził buzującą w adrenalinę scenę akcji. Takich sytuacji było wiele i za każdy razem powodowała u mnie miłe zaskoczenie.
Nie jestem miłośnikiem seriali, bowiem wiem, jak one wciągają i wiem też, że nie mógłbym się od nich oderwać. „IZombie” to zdecydowanie największa odskocznia od tego, co na co dzień oglądam i prawdopodobnie gdyby nie fakt, że w tytule pojawia się słowo „zombie”, pewnie nigdy bym po to nie sięgnął. Ciesze się jednak, że się zdecydowałem i nawet fakt, że owe zombie są nieco naciąganym motywem, to i tak ogląda mi się to niezwykle przyjemnie. Wniosek? Serial wciąga nawet anty-miłośników tasiemcowych produkcji 😉
Czy coś odtrąciło mnie w serialu? Zdecydowanie nie. Do wspomnianego motywu zombie miałem zastrzeżenia w recenzji sezonu pierwszego. W drugim zaś, owy motyw został przeze mnie zaakceptowany i pominięty jako coś szkodzącego produkcji. Fakt faktem sam serial nie powala na kolana, ale powiedzieć o nim coś złego, to po prostu kłamstwo.
Podsumowując, „IZombie” to serial, który choć nawiązuje do postaci żywych trupów, w rzeczywistości niewiele ma z nimi cokolwiek wspólnego. Cały czas jestem zdania, że bardziej niż do miłośników zombie, pasuje do ludzi uwielbiających zagadki i wszelkie tajemnice, które zostają rozwikłane w niezwykle ciekawy sposób.
Moja Ocena: 7/10
Promo: