Powrót (Michał Gołkowski)
Cztery lata. Tyle właśnie trwało dostosowanie się do życia poza Zoną. Niestety ze Strefą jest tak, że można z niej wyjść, ale ona nigdy nie wyjdzie z Ciebie. Misza, który swoje w Zonie przeżył, tęskni za nią niemal każdego dnia. Kiedy do drzwi puka stary znajomy, wiadomo było, że coś jest nie tak. Porzucając doczesne, normalne życie, wraca on do miejsca, które jest jego domem. Prawdziwym domem. Stara kochanka upomniała się o swoje, a odmowa nie wchodzi w grę. Nadszedł czas na oczekiwany od dawna powrót.
„Powrót”, to kolejna książka autorstwa Michała Gołkowskiego, osadzona w uniwersum Stalkera. Po niemal 4 latach przerwy, pisarz postanowił wrócić do świata, który sam rozpromował w Polsce, zyskując przy tym przydomek Ojca Chrzestnego Stalkera. Czy jego powrót okazał się udany? Wydaje mi się, że tak.
Znany wśród fanów uniwersum Miszka, to niemal postać kultowa, która najbardziej uderza czytelnika swoim realizmem. Nie jest superbohaterem, ani choćby zwykłym bohaterem. To po prostu gość, który swoje w życiu przeżył, a każda z przeżytych sytuacji wpłynęła na jego postrzeganie świata. Nie zawsze wybiera dobrze, tylko stara się o to, by to jemu żyło się lepiej. Jak każdemu z nas. Może dlatego sam go tak polubiłem i poczułem więź aż do samego końca.
Prawdopodobnie wielu z was mnie za to znienawidzi, ale nie uważam pierwszej trylogii Michała ze świata Stalkera, za udane książki. Były przyzwoite, ale nic mnie w nich nie poruszyło, ani nie zachwyciło. Dopiero następne teksty autora sprawiły, że na dzień dzisiejszy bardzo szanuje i cenie sobie jego twórczość, dlatego powrót do korzeni był dla mnie niezwykłą ciekawostką, zwłaszcza, że autor postawił sobie poprzeczkę niezwykle wysoko, po jakże udanym „Spiżowym Gniewie”. Czy Michał sobie poradził? I tak i nie.
Fajnie było ponownie zawitać wraz z autorem do Zony, na co sam od dawna czekałem, jednak podczas lektury powieści nie miałem wrażenia jej szczerości. Michał na każdym swoim spotkaniu autorskim jest pytany o nową powieść umiejscowioną w świecie Stalkera i mam przeczucie, że książka została napisana bardziej dla tych ludzi, którzy pytają, niż dla samego siebie. Nie oznacza to, że ta książka jest niewypałem, ponieważ jest dobrze napisana, a śledzenie historii Miszki i innych bohaterów (znanych z poprzednich powieści oraz tych zupełnie nowych) nie powoduje negatywnych odczuć. Jest po prostu dobrze i tyle. Tylko tyle.
Spodobała mi się niewielka zmiana Zony. Nawet ona, choć wciąż niebezpieczna, poddała się biegowi czasu. Wyobrażacie sobie zwiedzanie jej bez użycia mutr? Albo korzystanie na jej obszarze z wszelakiej elektroniki? Ja też nie, ale stało się to jak najbardziej możliwe. Wystarczyły cztery lata, by Miszka poczuł się niczym schorowany starzec w przedszkolu pełnego dzieci. Jest także wiele innych zaskakujących sytuacji, jednak najlepszą dla mnie okazało się nawiązanie do poprzedniej książki Michała osadzonej w uniwersum – „Sztywnego”. Nie powiem nic więcej, jednak polecam lekturę tej książki (zwłaszcza, jeżeli jej nie czytaliście), przed sięgnięciem po „Powrót”. Nie pożałujecie.
Podsumowując, możliwe, że wynika to ze zbyt dużych oczekiwań, jednak „Powrót” to dla mnie książka dobra, ciekawa, ale niestety nie powalająca. Na pewno obowiązkowy tytuł dla miłośników Stalkera. Polecam ją również każdemu czytelnikowi lubującemu się w tematyce okołopostapo.
Moja Ocena: 7/10
Autor: Michał Gołkowski
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Liczba stron: 372
Cena okładkowa: 39.90 zł
Data wydania: 26 kwietnia 2018
Okładka: miękka