Złe Mięso (2008)
Wyobraźcie sobie moment, w którym siedzisz w knajpie ze znajomymi i nagle ktoś wpada na pomysł nakręcenia filmu o zombie. Z początku żart, przekształca się w coś głębszego. Wystarczy kamera i pomoc znajomych. W tym samym czasie, na ulicach zaczynają pojawiać się prawdziwe, żądne ludzkiego mięsa trupy. Tak właśnie zaczyna się pewna historia.
Rodzimy film krótkometrażowy, debiutującego Don Bastka, to połączenie klasycznego gore i specyficznego humoru, osadzone w klimacie horroru z klasy B. Są to dwie historie, które w głównym założeniu mają ze sobą dużo wspólnego. Czy pomysł zasługuje na uznanie? Nic z tych rzeczy.
Fakt, że Polacy podjęli się tematu zombie, bardzo mnie ucieszył. Słyszałem o produkcji już wcześniej i w końcu poświęciłem te 25 minut na seans. Co myślę? Była to jedynie strata czasu. Całość miała być żartem, ale był on bardzo kiepski. Rozumiem, że z góry zakładano coś niskobudżetowego i z jajem, ale wyszło… nawet ciężko powiedzieć.
Wszystko zaczęło się od spotkania dwóch kumpli, którzy postanowili nakręcić film o zombie. Aby to zrealizować, potrzebna im była osoba, znająca się na rzeczy i którą znają. W tym samym czasie na ulicach zaczynają pojawiać się prawdziwe trupy. Niby brzmi sensownie, ale wykonanie leży na samym dnie, nie tylko z powodu niskiego nakładu finansowego, bo pieniądze to nie wszystko, ale sam zamysł fabuły, gra aktorska i ogólnie całość. Na pochwałę może zasłużyć jedynie scena z rozbitym samochodem oraz nawet nie najgorszy plakat.
Nie neguje pomysłu stworzenia czegoś ze znajomymi, by zrobić coś dla siebie, ale w przypadku, kiedy trafia to do szerszej publiczności (film bardzo łatwo znaleźć w sieci), to powinien trzymać choć minimalny poziom. Scena walki z trupami to istna makabra dla mózgu, a efekty flaków, które zastąpiono podrobami i kiełbaskami, to prawdziwa rozpacz dla widza. Cudem nie wyłączyłem filmu wcześniej, ale to tylko dlatego, by być w pełni świadom tego, co tu piszę.
Wszystko mógł uratować jedynie żartobliwe podejście do tematu lub jak to bywa w filmach o zombie, nagość. Niestety i tu nie ma nic przynajmniej przeciętnego. Żarty mało zabawne, przeniknione istną pustynią sucharową, a nagość ograniczona do końcowej sceny z “erotycznym” tańcem przy róże. Nie wiem co kierowało ludźmi, do stworzenia czegoś takiego, ale mam nadzieje, że była to jednorazowa produkcja.
Podsumowując. Mówię stanowcze NIE i odradzam oglądanie, nawet zagorzałym fanom gatunku.