W momencie, kiedy wszystko zaczyna się układać, pojawia się problem. Zbyt wielka chęć pomocy innym, sprawia, że w Ashley Oaks, zaczyna brakować miejsca, dla nowo przybyłych. Jedynym rozsądnym pomysłem, okazuje się zdobycie hotelu, który jest szczelnie zamknięty, przed czającymi się wewnątrz trupami. Na dodatek do bram azylu, zaczynają schodzić się osoby, które jedynie pragną przejąć wszelkie dobra obozu. Przyszedł czas, by zadbać o bezpieczeństwo rozbitków, czyhające za, jak i wewnątrz murów miasta.
Kontynuacja powieści o zombie apokalipsie, oczami kobiet. Rhiannon Frater tym razem skupia się na problemach wewnątrz obozowych. Porusza problematykę typowego człowieka, który musi żyć w świecie z ograniczonymi możliwościami. Nie mowa tu o wygodach, czy komfortowym życiu, ale o np. dostępie do żywności.
W przeciwieństwie do poprzedniego tomu, tutaj zaczynamy czytać, znając już bohaterki powieści. Jednak na ich drodze pojawiają się mężczyźni, co nieco zmienia ich rozumowanie. Pokazuje nam to, że pomimo zmiany całego świata w ruinę, potrzeby człowieka pozostają takie same. Daje nam to możliwość zobaczenia Katie i Jenni w innym świetle.
Kwestia fabuły trochę się zmieniła. Nadal chodzi o przetrwanie, ale tym razem nie jest to przemieszczanie się z miejsca na miejsce. Cała akcja dzieje się w jednym punkcie, które coraz bardziej zostaje przystosowane, do „normalnego” życia. Z czasem granice miasta powiększają się, a wewnątrz powstają sklepy czy kino. By utrudnić zadanie bohaterom, Frater postanowiła dodać niebezpieczeństwo, nadchodzące zza murów. Są to bandyci, którzy chcą przejąć obóz, dla własnych korzyści. Początkowo nie stanowią wielkiego problemu, lecz z czasem zagrożenie z ich strony narasta.
Podoba mi się, że tym razem widzimy prawdziwe oblicze ludzi. Wszyscy wiedzą, że wtargnięcie do hotelu, może być śmiertelne dla innych, ale mimo to, nakłaniają do działania. Coraz mniejsza przestrzeń osobista, sprawia, że życie innych, staje się mniej istotne. Jest to przejaw egoizmu, do którego wszyscy byli przyzwyczajeni przed zagładą.
Czytając drugi tom, odniosłem dokładnie takie samo wrażenie, jak przy pierwszym – gdzieś to już widziałem. Całość jest naprawdę przyjemna, ale mimo wszystko jest to kopiowanie, tego co już powstało. Szkoda, bo możliwość, jaką ma Rhiannon Frater, jest naprawdę duża. Jeżeli napisze ona kolejną powieść o zombie, tylko z innym – bardziej świeżym – scenariuszem, bez wahania ją zakupie.
Podsumowując. Dobra kontynuacja, ciekawi bohaterowie i miejsca, ale po raz kolejny spotykamy „odgrzewany kotlet”.