Striptizerki Zombie (2008)
Po kolejnej wygranej kadencji przez Georga Busha, ogólnodostępna golizna została zakazana, a wraz z nią wszelkie kluby ze striptizem. W tym samym czasie wojsko próbuje stworzyć super żołnierzy, którzy nie będą odczuwać bólu, ani nie będą wrażliwi na wszelkie taktyczne zagrania ze strony przeciwnika. Stworzony wirus po części spełnił swoją rolę, jednak zarażeni mężczyźni zamieniali się w bezmyślne zombie. Choć użyto wszelkich starań, by wirus nie wydostał się na zewnątrz, jeden z pogryzionych żołnierzy zdołał uciec z ośrodka i niechcący trafił do pobliskiego, nielegalnego klubu go-go. W bardzo krótkim czasie to miejsce stanie się epicentrum zarazy zombie.
„Striptizerki Zombie” to dosyć oryginalna produkcja, wyreżyserowana przez Jaya Lee w 2008 roku. Film jest mieszanką horroru i komedii ze znaczną przewagą tego drugiego. Zamknięty i nielegalnie działający klub ze striptizem staje się miejscem rozpoczęcia prawdziwej zagłady zombie. Nasuwa się jednak pytanie, czy aby na pewno ta sytuacja niekorzystnie wpływa na sam klub? Jak widać, człowiek może zarobić dosłownie na wszystkim. Czy film o zombie skierowany do dorosłego widza był dobrym pomysłem? Jak najbardziej!
Fabuła choć prosta, jest dość innowacyjna. W czasie, w którym wojsko pracuje i próbuje udoskonalić wirusa, mogącego stworzyć żołnierza idealnego, niewielki klub ze striptizem działa w najlepsze. I jak to bywa z zakazem działalności takich miejsc, chętnych do przyjścia jest dużo. Sił w zawodzie striptizerki chce spróbować młoda i zatwardziała katoliczka Jessy. Nie robi tego jednak dla swoich korzyści, bowiem decyduje się na taki zawód by pomóc swojej babci. Doświadczone tancerki próbują wdrożyć ją w temat, jednak nim to następuje, w klubie dochodzi do pierwszych ofiar z rąk zombie. Szybko się okazuje, że owa katastrofa jest istną żyłą złota, a striptizerki przemienione w zombie przyszłością zawodu.
Już po samym tytule można stwierdzić, że film nie będzie niczym ambitnym, ani wyniosłym. Główny nacisk położony jest na humor, a tego jest tu bardzo wiele, zaraz za dość obfitą ilością kobiecych wdzięków. Czego się jednak można było spodziewać, po nazwisku Jenny Jameson na okładce? Gwiazda porno grająca w filmie o zombie? Połączenie idealne, zwłaszcza dla męskiej widowni.
Choć wydawałoby się, że z racji bycia facetem, jedynym zaobserwowanym atutem byłyby krągłości niektórych aktorek, to muszę was zaskoczyć, bo to nie jedyna rzecz, na którą zwróciłem uwagę. Przede wszystkim sporo jest tu głupkowatego humoru, który uwielbiam. Dodatkowo najbardziej urzekła mnie (o dziwo!) gra aktorska Roberta Englunda (znanego z roli Freddiego Krugera) oraz Joey’a Mediny (filmowego Paco). Obaj panowie swoją grą aktorską odstawili kawał dobrej roboty. Oczywiście, z wiadomych powodów, nie mogę powiedzieć też złego słowa o damskiej części obsady 😉
Film, choć miły dla oka, nie był idealny. Wiele osób stwierdzi, że oferowana przez obraz rozrywka jest na dość niskim poziomie, a jedynym widzem może być napalony 15-latek. Osobiście uważam, że tak nie jest, ale pozostawiam to kwestią gustu widza. Jedyną rzeczą, która mnie nieco zraziła, to dość amatorsko wykonane efekty przy bardziej krwawych scenach, zwłaszcza tych z użyciem broni. Odstrzeliwane głowy i wszelkie odnoszone rany były, krótko mówiąc, przedstawione słabo. Niemniej jednak sama charakteryzacja zombie była wykonana dobrze (zwłaszcza przemienionych i nieco przegniłych tancerek zombie), a sama sceneria robiła wrażenie.
Podsumowując, film to idealny wybór do obejrzenia wśród znajomych (niezależnie od płci), przy wieczornym piwku. Można się pośmiać i można zawiesić oko. Ogólnie jest to całkiem dobra zabawa, ale wiadomo, że w nie wpasuje się każdy gust, także uwaga (zwłaszcza dla zazdrosnych partnerek!).
Moja Ocena: 7/10
Trailer: