Z Nation (Sezon 1)
Trzy lata po epidemii zombie, cały świat pogrążył się w chaosie, a prawo czy sprawiedliwość dawno przestały istnieć. Ludzkość wciąż próbuje zwalczyć problem zombie z pomocą nauki, testując stworzone szczepionki na więźniach. Dwie pierwsze próby okazują się niewypałem, zaś trzecia zostaje przerwana przez hordę trupów, a sam pacjent nie unika pogryzienia. Jak się jednak okazuje, szczepionka, którą więzień otrzymał przed natarciem trupów, jest skuteczna. Więzień – Murphy – staje się pierwszym człowiekiem, który przeżył ugryzienia zombie i tym samym zostaje ostatnią deską ratunku rodzaju ludzkiego.
Serial wyprodukowany przez The Asulym, którego pomysłodawcą jest Karl Schaefer, to prawdziwy mix horroru, sci-fi i komedii. Pierwszy sezon zamówiony przez stację telewizyjną SyFy, to odpowiedź na znany i ceniony przez wszystkich serial The Walking Dead, jednak z o wiele większym przymrużeniem oka. Czy zamysł stworzenia swojej wizji zombie apokalipsy przez SyFy, był dobrym pomysłem? Bez dwóch zdań!
Fabuła serialu skupia się głównie na Murphym, który dzięki działaniu eksperymentalnej szczepionce, staje się odporny na działanie wirusa przemieniającego ludzi w zombie. Głównym zadaniem staje się przetransportowanie go do laboratorium w Kalifornii, które jako jedyne może stworzyć szczepionkę na bazie krwi więźnia. Oczywiście nie wszystko idzie zgodnie z planem, a drużyna Delta-X-Ray, która przypadkowo zostaje powołana do misji, już od początku nie ma lekko. To na ich barkach spoczywają losy świata, a sam Murphy jest dość… oporny.
Kto zna The Asylum wie czego może się spodziewać podczas seansu. Znacie takie hity jak “Sharknado” czy “Abraham Lincoln kontra Zombie”? Jeżeli nie… to może i lepiej. Tak czy inaczej to właśnie temu studio zawdzięczamy te perełki. Wielu może pochopnie uznać serial za stratę czasu. Jak się jednak okazuje, jest zupełnie odwrotnie!
Uważam, że fabuła jest świetna, a sama historia przemyślana i ciekawa. Klimatu dodaje sceneria, która choć daleka do perfekcyjnej, spełnia swoją rolę. Tak samo gra aktorska. Widać, że nie wszyscy mieli do czynienia z kamerą, ale dobrze oddali swoje role, tworząc fajną i różnorodną drużynę.
Wydawałoby się, że historia o ostatniej desce ratunku rasy ludzkiej wydaje się dość poważnym tematem. Jak się okazuje, wcale takim nie jest. Pierwszy sezon składa się z trzynastu odcinków, a każdy opowiada o kolejnych przygodach bohaterów i ich trudnościach, na jakie natrafią w drodze do Kalifornii. Oczywiście zamysł serialu był od początku prześmiewczy, to nie jest on ani trochę tandetny czy sztuczny! Olbrzymia dawka humoru sprawi, że każdy odcinek będzie dobrze spędzonym czasem, a ich treść na długo pozostanie w głowie widza.
Wyobrażacie sobie zjaranego zombie lub zombie po zażyciu viagry? A może radioaktywny zombie, czy też tornado wypełnione trupami (taki smaczek studia przywodzący na myśl wcześniej wspomniane “Sharknado”)? To i wiele więcej możecie dostać podczas seansu!
Oczywiście, nie wszystko jest perfekcyjne. Od początku widać, że budżet produkcji, nawet w połowie nie jest tak wysoki, jak w The Walking Dead. Sceneria, efekty czy charakteryzacja miejscami kuleją, ale to jeszcze bardziej podkreśla prześmiewczy zamysł serialu, który jak najbardziej się sprawdził!
Podsumowując. Serial jest dość dziwny i nie każdy pojmie jego koncepcję. Ci, którzy dostrzegą w nim potencjał, a nie tandetę, zyskają mnóstwo dobrej zabawy! Polecam każdemu kogo znudziło klasyczne podejście do tematu zombie i pragnie czegoś nowego w tym jakże rozbudowanym gatunku.
Moja Ocena: 8/10
Trailer: