Po przeżyciu pierwszej w nowych czasach zimy, Jack wraz z przyjaciółmi doświadczają kolejnych przygód. Ostatnie napotkanie zła i stawienie mu czoła na całe szczęście nie skończyło się tragedią, choć było bardzo blisko. Tym razem Jack przystępuje do treningu, by opanować moc, która została zamknięta w jego ukochanej broni – Tasaku Louisvilskim. Początki bywają ciężkie, jednak zło nigdy nie śpi, a co więcej Dirk zaczyna się dziwnie zachowywać w pobliżu zgrai zombie…
Piąty już tom ilustrowanej serii dla dzieci „Ostatnie Dzieciaki na Ziemi i Ostrze Mocy”, autorstwa Maxa Bralliera, to znakomita zabawa dla najmłodszych, okraszona sporą dawką akcji i niezapomnianych atrakcji! Czwórka przyjaciół – Jack, Quint, Dirk oraz June muszą po raz kolejny stawić czoła złu, które wciąż panoszy się po świecie i za nic nie chce odpuścić. Czy kontynuowanie historii Jacka Sullivana i reszty paczki okazało się dobrym pomysłem? Jak najbardziej!
Nie da się ukryć, że przygody zawarte w czwartym tomie mocno odbiły się na przyjaciołach. Pierwszy napotkany człowiek (który okazał się wcielonym złem), ugryzienie Dirka przez zombie oraz przedostanie się do świata jednego z generałów śmiercionośnej Rezzoch. Tym razem akcja mocno zwolniła, choć nie zabrakło także kilku epickich pojedynków i kolejnych starć ze złem. Co więcej, do historii powraca pewien stary wróg…
Bez dwóch zdań każda z przygód młodocianych bohaterów jest niesamowita. Niestety tym razem poczułem pewną różnicę w jakości jej ukazania od poprzednich czterech i to na minus. Nie mówię, że jest źle, ale tym razem zabrakło tego „czegoś”. Ciężko dokładnie stwierdzić, czym to „coś” jest, ale chyba chodzi o klimat humorystyczny, który w tym tomie jakoś mnie nie porwał. Mniej jest też innowacyjności, z której do tej pory słynęła cała seria. Większość rzeczy, które widzimy, jest powtórką tego, co już było. Jest ciekawie, ale nie niepowtarzalnie.
Jak w każdym przypadku, tak i tutaj aspekt wizualny powieści (ilustracje) jest na najwyższym poziomie. Odpowiedzialny za nie Douglas Holgate ponownie spisał się na medal, przenosząc wiele scen z treści do formy graficznej, która wielokrotnie stanowi część czytanej historii. Niesamowite zagranie, które w każdym tomie robi olbrzymią robotę.
Postacie jak zwykle nie zawodzą swoją odmiennością charakterów, choć nie ma już tyle sprzeczek lub kłótni, które mogłyby to uwydatnić. Przede wszystkim spory nacisk został położony na odnalezienie sposobu na udzielenie pomocy Dirkowi, który… nie no, nie napiszę o co chodzi, bo popsułbym Wam zabawę 😉
Poza wspomnianym wcześniej minusie, który dotyczy pewnych aspektów powieści, to całość bardzo dobrze się czyta. Śledzenie kolejnych zmagań i przygód bohaterów jak zwykle jest niezwykle przyjemne, a co więcej: końcowa scena ukazuje nam jasno, że to nie koniec! Teraz pozostaje oczekiwać tomu 6, który, mam nadzieję, wyjdzie w Polsce jak najszybciej!
Podsumowując, powieść ilustrowana „Ostatnie Dzieciaki na Ziemi i Ostrze Mocy” to kolejna porcja przyjemnej, dobrze napisanej i skonstruowanej historii, którą pochłania się na raz. Zdecydowanie tytuł wart uwagi przez każdego czytelnika, bez względu na wiek, zwłaszcza jeżeli komuś poprzednie tomy przypadły do gustu.
Moja ocena: 7/10