Project – Zombie (2010)
Ile razy pod wpływem alkoholu zakładaliście się ze znajomymi o głupie rzeczy? Czasami było to zwykłe przekonanie, a czasami do głowy wpadały najdziwniejsze pomysły. Czy założylibyście się kiedykolwiek o to, by przegrany spędził noc w lesie? Niby nic strasznego. Wystarczy wziąć namiot, jakiś śpiwór i po prostu przeczekać przegrany zakład. Jednak w tym przypadku, podróż do podwarszawskiego lasu, skończy się walką o życie.
Debiut filmowy w reżyserii Mariusza Kuczewskiego, to wykonany “z ręki” paradokumentalny horror, opowiadający o losie mężczyzny walczącego o życie w podwarszawskim lesie. Takie wypady nigdy nie należały do bezpiecznych, jednak w tym wypadku nie będzie to walka z naturą, ale z czyhającymi wszędzie zombie. Czy taki pomysł był dobry? Raczej tak.
Chyba każdy z nas oglądał “Blair Witch Project”, który był jednym z pierwszych filmów, uzyskującym sławę między innymi za sposób, w jaki został przedstawiony. Wielu próbowało powtórzyć sukces, choć nie zawsze się udawało lub zyskiwali o wiele mniejszy rozgłos. W przypadku Mariusza Kuczewskiego, zdecydowanie bardziej chodziło o to drugie.
Ile filmów z gatunku horroru polskiego autorstwa potraficie wymienić? No właśnie. Jest ich niewiele, a większość nie nadaje się dla szerszej publiki. Jak się jednak okazuje są tacy, którzy próbują swoich sił w filmach krótkometrażowych z ciekawym skutkiem.
Fabuła opiera się głównie na reportażu głównego bohatera, który wraz z kamerą, wyrusza po przegranym zakładzie w las. Z początku zwykła wędrówka nie wykazuje niczego wyjątkowego. Po nadejściu nocy wszystko się zmienia. Ze swojej kryjówki wychodzą zombie i od tego czasu las zamienia się w wielką pułapkę, z której trudno będzie się wydostać.
Co mnie urzekło w filmie? Zdecydowanie montaż! Jest to chyba najmocniejsza strona filmu. Bardzo fajne sceny, poprzeplatane wieloma ujęciami, które ukazują realizm produkcji. Nie czuć tu sztuczności. Dodatkowo na pochwałę zasługuje gra aktorska głównego bohatera. Jego aktorstwo, może i nie było najwyższych lotów, ale zdecydowanie było prawdziwe, a każda emocja była dobrze oddana.
Oczywiście można przyczepić się do paru rzeczy, takich jak charakteryzacja, czy miejscami chwilowy brak logiki. Nie zapominajmy jednak, że nie była to hollywoodzka produkcja, a zwykła amatorska zajawka, która zapewne miała bardzo niski budżet. Bardzo żałuje, że nie została tutaj przybliżona geneza zombie. Mogło to być ciekawe, choć równie dobrze mogło wyjść nieco tandetnie. Reżyser nie ryzykował i postawił na zagadkowy klimat, który jak dla mnie był mocno odczuwalny.
Podsumowując. Choć ciężko nazwać film krótkometrażowym, bowiem trwa on lekko ponad 50 minut, to i tak warto po niego sięgnąć. Jest klimat, są zombie więc czas na pewno nie będzie zmarnowany 😉
Moja Ocena: 6/10
Poniżej cały film: