Dzień święty święcić – konkurs z Komornikiem!
Z okazji niedawnej premiery trzeciego tomu Komornika, a także z okazji potrzeby święcenia świętego dnia, przygotowałem dla Was konkurs, w którym do zgarnięcia jest najnowsza książka autorstwa Michała Gołkowskiego!
Cykl Komornika to chyba jeden z najbardziej ciekawych podejść, do tematyki postapokaliptycznej, z jakim się spotkałem. Nie uwierzę, że ktoś, kto miłuje się w tym gatunku, nie sięgnął po tę książkę, lub przynajmniej o niej nie słyszał. Teraz macie okazję zdobycia ostatniego, zamykającego trylogię tomu +++”Kant”!
Do wygrania:
– Komornik. Kant – 1 szt.
Wprowadzenie:
Nadszedł biblijny koniec świata, a przez to, że nie udał się on tak, jak miał – żyjesz. pewnego dnia do Twoich drzwi puka Komornik i otrzymujesz od niego kartę utylizacyjną.
Zasady:
– Udziel najbardziej kreatywnej odpowiedzi na pytanie: Jaką śmierć wybierzesz dla siebie?
I tyle 😉
Regulamin:
1. Koszt przesyłki na terenie kraju pokrywam ja. W przypadku przesyłki zagranicznej, koszt przesyłki pokrywa zwycięzca.
2. Konkurs trwa od dzisiaj (03.12.2017) do przyszłej niedzieli (10.12.2017).
3. Autor najciekawszej i najbardziej kreatywnej odpowiedzi zostanie wybrany jako zwycięzca.
4. Zwycięzca zostaje ogłoszony nie później, niż tydzień od zakończenia konkursu.
5. Zastrzegam sobie prawo, do wydłużenia lub skrócenia czasu trwania konkursu.
6. Osoba biorąca udział w konkursie, może zamieścić tylko jeden komentarz konkursowy, podpisując się imieniem i nazwiskiem, lub nickiem, podając prawidłowy adres e-mail, dzięki którym będę mógł zidentyfikować zwycięzce.
7. Treść zamieszczonych komentarzy ma zawierać jedynie odpowiedź na pytanie, wszelkie inne mogą zostać usunięte.
Zawsze marzyło mi się odejść z hukiem. Stanę na rynku, włożę granat do ust, spojrzę w niebo i rozłożę ręce. Po eksplozji zostaną tylko nogi na miejscu i ręce po przeciwległych końcach Rynku 😀
Jeśli już musiałbym zginąć, zrobiłbym to tak, by sposób był pewny i bezbolesny. Więc sprawa jest prosta. Skok z wieżowca! Kilka sekund spadania byłoby naprawdę ciekawym uczuciem no i zawsze mógłbym zrobić fikołka!
A może nawet przy okazji wchodzenia na budynek udałoby mi się uciec od śmierci, to jest od Komornika.
Serdecznie w dupie to mam jak zginę. Śmierć jest śmierć i żadne wartościowania typu lepsza-gorsza, chwalebna-haniebna są bez sensu dla umierającego.
Wybieram śmierć z zaskoczenia. Zatrzaskuję drzwi przed Komornikiem, po czym biegnę w głąb domu i wchodzę do tajnej piwnicy. Stamtąd biegnę tunelami wykopanymi przez moich przodków i omijam stare pułapki. W pewnym momencie słyszę chrupnięcie i po chwili przebija mnie gigantyczny pal, który źle zabezpieczony poszedł w ruch w nieodpowiednim momencie.
Chciałbym żeby komornik zjadł moja okrężnice
Myślę, że chciałbym umrzeć tak prosto. Najlepiej w bardzo sędziwym wieku, tak po cichu, najlepiej we śnie lub półprzytomny. Otoczony gromadą dzieci i wnuków. Z taką pewnością, że ktoś będzie dalej próbował spłacać mój dług. Ewentualnie w tle może lecieć kawałek w wykonaniu Tadeusza Woźniaka Zegarmistrz Światła Purpurowy.
Z odwodnienia po tygodniowym maratonie seksualnym z haremem pięknych dziewic.
Gdybym miał umrzeć, oddał bym się i zaufał mistrzowi inkwizytorowi a najlepiej Mordimerowi Madderdinowi myślę, że miał by dla mnie coś ciekawego bo kto jak nie On, porozmawiali byśmy ciekawie a potem by mnie zabił, jak by chciał, chyba mogę spodziewać się wszystkiego, nie prawda?
Otwieram oczy. Wokół siebie widzę dziwnie znajome miejsce. Wielki plac, mnóstwo ludzi, za mną wielkie czerwone sztandary.
-Ja pier…- wydobywam z siebie, oddający idealnie moją sytuację, bezsensowny bełkot. Jestem w miejscu, które znam jedynie z podręczników od historii.
To wiec w centrum Berlina, w czasach świetności III Rzeszy. A ja mam na sobie swoją ulubioną koszulkę świąteczną z Marxem przebranym za Świętego Mikołaja. Gdy to sobie uświadamiam słyszę krzyk niemieckiego żołnierza. Nie rozumiem go, ale wiem, że mnie zauważył. Zaczynam biec, jak najszybciej biec przed siebie. Po kilkudziesięciu sekundach przepychania się przez zdziwiony tłum zauważam boczną uliczkę, mój ratunek, moją drogę ucieczki. Skręcam…
Niestety okazuję się, że był to tylko sen, a ja lunatykując wybiegłem na schody, a spadając złamałem sobie kark. Jednak wiem, że Michał Gołkowski byłby dumny, bo takie sny miewam właśnie przez jego książki.
Kominrik puka do drzwi…
Mogłem wybrać jaką tylko chciałem śmierć… wybrałem to:
Chciałbym umierać w uściskach osoby, która nie akceptowała moich zalotów, by ona jako wyjątkowa dla mnie osoba dokończyła dzieła, by to Ona biorąc do ręki pistolet, dokonała tego nikczemnego czynu. By choć raz, gdy już nawet nigdy jej nie zobacze, wiedziała że bardzo mi na niej zależało. Chciałbym przed śmirecią jeszcze wyznać jej, moje uczucia ze łzami w oczach, rzucić się jej do stóp, po czym powstać, klęknąć przed nią, i prosić by zakończyła to co moja mama rozpoczeła parenaście lat temu rodząc mnie. I tuż przed śmiercią powiedzieć jej:
DZIĘKUJE…
WNIOSEK
Ja, niżej podpisana Martyna Kaczmarek wnoszę do Komornika prośbę o zesłanie na mnie śmierci idealnej tj. nasłanie na mnie około 20 uroczych szczeniaczków rasy labrador, które wesoło machając ogonkami zaliżą mnie na śmierć. Prośbę swą motywuję tym, że zwierzęta zawsze były bliskie memu sercu i dogadywałam się z nimi lepiej niż z ludźmi. Śmierć z ich rąk…tfu! Łap! Śmierć z ich łap będzie dla mnie rozkosznym zaszczytem. Umrę z szerokim uśmiechem na ustach. Proszę o pozytywne rozpatrzenie mojego wniosku.
Martyna Kaczmarek
Chciałbym zostać pożarty przez piekielne Ogary jakie są w dyspozycji Szatana.
Hmm, jak?
Odpowiedź jest prosta 🙂 Jestem w ogromnym klimatycznym pokoju z nastrojową muzyką. Leże mając głowę ułożoną na nogach rudowłosej piękności, obok cud blondynka karmi mnie winogronami a śliczna brunetka masuje mi dłoń. Zamykam oczy i umieram. Proste 🙂 A po za moim pokojem, może być apokalipsa zombie tych wolnych i tych szybkich, mogą atakować, także mutanty albo kosmici, cokolwiek. Byle nikt nie przeszkadzał mi w pokoju.