Andrzej Wardziak debiutował swoją powieścią “Infekcja” w roku 2013. Niestety wiele czynników sprawiło, że wydawnictwo w którym powieść została wydana, zakończyło działalność tym samym pozbawiając nas możliwości przeczytania książki. Na szczęście na ratunek przybyło wydawnictwo PASCAL, które wznowiło u siebie nakład książki!
Panie i Panowie… Infekcja wróciła i można już ją nabyć! Zapraszam do przeczytania krótkiego fragmentu na pobudzenie apetytu 😉
“Parę metrów od niej stał Adam. A właściwie coś, co go przypominało.
Wpatrywał się w nią tępym, wściekłym wzrokiem. Jego prawe ramię zakończone było sterczącym, krwawiącym kikutem. Brakowało mu też jednego ucha, a wygryziona w policzku dziura ukazywała szczękę. Biały T-shirt był podarty i poplamiony krwią, na lewej stopie brakowało buta, ale skarpetka dzielnie tkwiła na posterunku. Kaja patrzyła na ten strzęp człowieka i czuła, jak po raz kolejny w ciągu ostatnich paru minut pęka jej serce. „To niemożliwe” – pomyślała. „To wszystko jest ponad ludzkie siły. Powinnam dostać zawału i byłoby po sprawie. Za jakie grzechy muszę się męczyć i oglądać te wszystkie rzeczy?”. Wiedziała, że to nie jest ten sam człowiek, którego znała. Związek zaczynał fajnie się układać, jak to niektórzy mówią – zaczynał mieć ręce i nogi. Teraz nie dość, że jednej ręki brakowało, to i perspektywy na przyszłość wydawały się średnio obiecujące. Ech, umrze jako stara panna. Ale przynajmniej nie jako dziewica. Zawsze to jakieś pocieszenie.
Wpatrywała się w oczy swojego niedawnego chłopaka i zastanawiała się, jak wygląda sytuacja poza centrum. Jeżeli tu nie pojawiły się żadne służby porządkowe, nie licząc kilku dogasających obecnie radiowozów, to sytuacja musiała być naprawdę poważna. Pomyślała o swoim ojcu. Pan porucznik dobrze by wiedział, jak się teraz zachować. Pewnie został już poinformowany o tym całym cyrku. On, jego przełożeni, sztab kryzysowy, pani Halinka ze sklepu osiedlowego i wszyscy święci. Pewnie się o nią martwi. I słusznie, cholera. Niech się bardzo martwi i niech zorganizuje jakiś ratunek. Powinni namierzyć jej telefon, nieważne, że bezużyteczny gadżet nie ma zasięgu. Oni potrafią, nie takie zabawki mają. Tylko coś się chłopaki długo ogarniają. Kurczę, gdyby chociaż mogła się połączyć z internetem. Mogłaby wysłać SMS-a, e-maila albo wrzucić coś na Facebooka. O tak, Kaja Petelicka jest w miejscu: Centrum, na: Kiosk Kolporter, z: Zombie, bierze udział w wydarzeniu: Apokalipsa. Kilkudziesięciu czyhających na jej życie zombie z pewnością by kliknęło „Lubię to!”.”
By być na bieżąco z książka, wbijajcie na autorski fanpage Andrzeja Wardziaka tutaj, oraz zamawiajcie książkę, a możecie tego dokonać tutaj