IZombie (Sezon 3)
Po tragicznej w skutkach imprezie w firmie Maxa Ragera, w Seattle sprawa dotycząca zombie nabiera szybszego tempa. Policyjny koroner Olivia Moore razem ze swoim szefem Ravim Chakrabarti i policyjnym detektywem Clivem Babineaux zostają wplątani w spisek, który może zamienić miasto w twierdzę żywych trupów. Balansując na granicy dobra obu stron, cała trójka rozwiązuje zagadki zgonów następnych osób i odkrywają, że zmarli coraz częściej mają coś wspólnego z nimi samymi.
Kolejny, już trzeci sezon serialu „IZombie” wzorowanym na komiksie o tym samym tytule, to coraz mocniejsza dawka adrenaliny, zagadek i tajemnicy, które z każdym odcinkiem zwiększają swoje napięcie. Pomijając codzienne obowiązki wynikające z pracy, Liv i jej przyjaciele natrafiają na coraz większe przeszkody, które nie tylko mogą zagrozić ich życiu, ale także życiu wielu innych, niewinnych ludzi. Czy ukazanie kolejnych zmagań detektywistycznych z innowacyjnym podejściem do postaci zombie był dobrym pomysłem? Zdecydowanie tak!
Pierwszy sezon serialu zaintrygował mnie wywołując także spore obawy dotyczące przyszłych losów produkcji, które później okazały się bezpodstawne. Sezon drugi zapewnił niemałą dawkę akcji i rozwinął sporo wątków fabularnych przykuwając do siebie moją uwagę. Po obejrzeniu sezonu trzeciego wiedziałem, że nie opuszczę serialu aż do emisji ostatniego odcinka.
Co więcej można powiedzieć o seansie sezonu trzeciego, jak nie to, że zdecydowanie wykonał swoją robotę w sposób perfekcyjny!? Doceniana przeze mnie wcześniej gra aktorska i wysokiej jakości charakteryzacja to aspekt, który od początku zasługiwał na spore pochwały. Wraz z rozwojem akcji i wnikaniem w życie bohaterów przyjemność z oglądania wzrasta a wraz z nią chęć do kontynuowania losów serialu. Wcześniej głównym motywem każdego odcinka było morderstwo, które przez konsumpcje mózgu ofiary pozwalało Liv rozwiązywać nawet najcięższe tajemnice związane ze zbrodnią. Teraz znacznie większy nacisk został położony na relacje między postaciami i sytuacje, z którymi każda z nich musi się uporać.
Zdecydowanie spodobał mi się wątek dotyczący próby wynalezienia lekarstwa na bycie zombie, które o dziwo jest dość realne do wytworzenia. Oczywiście nic nie przychodzi łatwo a każda sytuacja z tym związana rodzi konflikty i nieprzyjemności. Doskonale też zostały stworzone wszelkie zwroty akcji, które wielokrotnie mnie zaskoczyły. Każdy odcinek oglądałem z zainteresowaniem i towarzyszącymi emocjami, które w zależności od sytuacji ujawniały się wszelkimi odmianami począwszy od smutku i złości kończąc na radości i szczęściu.
Moim zdaniem jedyne co można zarzucić twórcom, to za duże skupienie uwagi na wątkach miłośnych. Powiem jednak szczerze, że mi one absolutnie nie wadziły. Powiem nawet więcej – uważam je za bardzo ciekawe i dobrze wpasowane w sam serial. Wiele z takich wątków zagwarantowało nie tylko nieoczekiwany rozwój wydarzeń, ale także miało wpływ na wiele innych sytuacji, niezwiązanych już wyłącznie ze sferami uczuciowymi. Nie będę już wspominać o tym, że sam motyw zombie w serialu został wykorzystany w niewielkim procencie, ponieważ opisałem to już w recenzji sezonu pierwszego i drugiego.
Podsumowując, serial „IZombie” idzie w dobrym kierunku i choć powyższy sezon składa się z zaledwie trzynastu odcinków (w drugim sezonie było ich 19) to zdecydowanie jest wart obejrzenia. Dodatkowo w serialu odnajdą się nie tylko miłośnicy motywu żywych trupów, ale także każdy fan innych, mniej krwawych produkcji.
Moja ocena: 8/10
Trailer: