Rejs, na którym grasuje mordercza mysz. Screamboat. Krwawa Mysz (2025)

Screamboat. Krwawa Mysz banner

Disneyowska postać w makabrycznej odsłonie.

Screamboat. Krwawa Mysz (opis): Podczas rejsu nocnym promem do Nowego Jorku, dochodzi do niecodziennego zjawiska. Dwójka pracowników nieumyślnie uwalnia stworzenie, które było zamknięte na pokładzie od wielu lat. Teraz myszopodobna bestia mści się za swoją przeszłość na pasażerach promu, mordując ich bez żadnej litości. Jaką historię skrywa tajemniczy gryzoń? O tym dowie się tylko ten, komu uda się przetrwać niebezpieczny rejs.

Tworzenie nowych produkcji, które bazują na sentymencie lub znanej franczyzie, czy też konkretnej postaci, jest w świecie kina ostatnio bardzo modne. Powstałe tytuły na przestrzeni minionych kilku lat często bazują na tym, co kiedyś osiągnęło sukces. Sprawa dotyczy także horrorów, stąd chociażby Puchatek: Krew i Miód, czy też jego kontynuacja. Choć postać Myszki Miki miała już swój udział w horrorze, za sprawą filmu Micky Mouse Trap z zeszłego roku, to nie zakończyła na tym grozowej kariery. Teraz dzięki Stevenowi LaMorte otrzymaliśmy film Screamboat. Krwawa Mysz, a ten po raz kolejny ukazuje losy popularnej Disney’owej postaci.

Screamboat. Krwawa Mysz kadr

Czy ta urocza mysz może zabić?

Nie ukrywam, że widząc tego pokroju film, nie nastawiam się na nic spektakularnego. Oczekuje słabej jakości filmu, który także zapewni mi rozrywkę w iście kiczowatym stylu. Produkcja Screamboat. Krwawa Mysz nie rozczarowała mnie pod tym względem. Było źle, z niską jakością niemal każdego elementu, a miejscami nawet zabawnie. To tytuł, który ma rozluźnić po ciężkim dniu i zadanie swoje wykonał.

Fabuła filmu jest mało spektakularna i również mocno przewidywalna. Chodzi głównie o odkrycie genezy działań głównego mordercy, co akurat w slasherach jest popularne. Cieszy fakt, że twórcy pokusili się o kilka nawiązań ze świata Disneya. Niestety było ich mało, lub też ja nie dostrzegłem wszystkich. Bohaterowie byli do bólu schematyczni, a wątki poboczne niezwykle wtórne. W Screamboat. Krwawa Mysz mamy po prostu scenariusz jak z każdego innego slashera. Wyjątek stanowi główny zabójca, który jest ikoną dziecięcych filmów animowanych.

Screamboat. Krwawa Mysz kadr 2

Ratuj się kto może, mysz na horyzoncie!

Największym minusem była tutaj gra aktorska. Rozumiem, że tego typu gatunek filmowy nie wymaga profesjonalnej obsady. Chyba nawet nigdy takowej nie posiadał, ale w tym wypadku było to mocno odczuwalne. Aktorzy nie radzili sobie z niczym, co wymagałoby choćby znikomego doświadczenia aktorskiego. Emocje, zachowanie, a nawet dialogi między postaciami były sztuczne i nawet w małym procencie nie były wiarygodne. Jedyną osobą, która poradziła sobie ze swoją rolą, był David Howard Thornton, znany z roli Art the Clowna w serii filmów Terrifier. David jako jedyny wypadł dobrze i też oddał absurdalny klimat filmu, wcielając się w morderczą mysz. Niestety nie zdołał on uratować filmu przed naprawdę średnim odbiorem.

Miejscami może i było śmiesznie, absurd także był widoczny, ale jako całość film Screamboat. Krwawa Mysz wypada dość słabo. Gdyby chociaż efekty specjalne robiły wrażenie i dobrze oddawały krwistość oraz brutalność tego pokroju produkcji, to coś by się dało z tego wycisnąć więcej. Niestety nic z tych rzeczy. Miłośnikom irracjonalności i tandety film może jako tako przypaść do gustu, ale szersze grono wielbicieli horrorów po prostu się od niego odbije. Ja bawiłem się nieźle, ale jest znacznie więcej tytułów, które zapewniły mi lepszą i absurdalniejszą rozrywkę niż horrorowa wersja Myszki Miki.

Moja ocena: 4/10

Trailer:

Odwiedź mnie na:

Facebook

Instagram

Tik Tok

YouTube

Przeczytaj także:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

thadstark