The Cure (2016)
W momencie, w którym większość ludzi zamieniła się w zombie, grupka ocalałych próbuje przetrwać w nowym świecie. Nie będąc doświadczonymi łowcami zombie, chcą w końcu nauczyć się tego fachu i odnaleźć sposób, dzięki któremu uda się przezwyciężyć wroga. Czwórka zwykłych ludzi stawia czoła niebezpieczeństwu, a ich metody mogą okazać się mniej lub bardziej skuteczne. Mając do dyspozycji jedynie podręczne rzeczy, muszą ustalić co będzie najlepszym wyjściem do walki z zombie. Co okaże się prawdziwym lekarstwem? Możliwe, że odpowiedź wcale nie jest tak daleko.
Krótkometrażowa produkcja z Australii, w reżyserii Nick Kelliego, to próba pokazania stereotypowego myślenia rodem z typowej produkcji o zombie, z lekkim przymrużeniem oka. Nie sięgając po typowe rozwiązanie jak przystało w takich sytuacjach, bohaterowie próbują własnych. Czy podejście do obrazu apokalipsy od tej strony był dobrym pomysłem? Niespecjalnie.
Początkowo wszystko zaczyna się jak każda produkcja o zombie. Samotna dziewczyna ucieka opuszczonymi ulicami miasta, przed goniącymi ją zombie. Kiedy dociera do bazy, w której czekają na nią pozostali, zaczyna kiełkować plan przeciwstawienia się żywym trupom. Początkowe próby nie przynoszą żadnych korzyści, a bohaterowie, jeden po drugim – zostają ugryzieni. Kiedy ostatecznie sytuacja staje się coraz bardziej beznadziejna, pojawia się pewna myśl, którą jednak trzeba zrealizować.
Dopiero po obejrzeniu filmu przeczytałem, że miała to być komedia. Seans był żenujący, a pojawiające się „zabawne” momenty, były czerstwe jak tygodniowy chleb zostawiony na parapecie. Nie wiem co mogło być śmiesznego w sytuacji, w której jedna z bohaterek chciała zabić zombie przy użyciu zabawkowego pistoletu na strzałki z przyssawką, a na ratunek pobiegła dziewczyna z ręcznym mikserem na korbkę, nie wspominając o innych „genialnych” pomysłach.Wprawdzie pierwsze ujęcia zapowiadały coś dobrego, a sama oprawa wizualna była niezła, to pomysł był zdecydowanie zły i słabo dopracowany.
Całość trwa 11 minut, a już od 3 minuty zaczyna się dziać coraz gorzej. Można wymyślić coś absurdalnego i śmiesznego, jednak tutaj te dwie rzeczy nie współgrały ze sobą. Bohaterowie byli wyjęci z rzeczywistości, a próba ich walki z zombie była po prostu tandetna. Potencjał był, ale niespecjalnie został on wykorzystany, a szkoda. Mogło być naprawdę dobrze. Najfajniejsze ze wszystkiego były same zombie i ich charakteryzacja, oraz wcześniej wspomniane zdjęcia i gra kamery. Niestety to nie wystarczyło, by uratować produkcję.
Podsumowując, film na szczęście nie stał się pełnometrażowym tworem, dzięki czemu nie tracimy na niego zbyt wiele czasu. Od wielkiej biedy można obejrzeć. Być może do Was ten humor i pomysł przemówi, jednak do mnie absolutnie nie trafił, a jedyna warta uznania rzecz, to wizualny aspekt produkcji.
Moja Ocena: 4/10
Cały film tutaj: