Małomiasteczkowe tajemnice grozy. Władca Mroku (2023)
Władca Mroku, czyli jak za sprawą lokalnego folkloru wywołać u widza strach
Władca Mroku (opis): W niewielkiej miejscowości nadchodzi czas żniw, a wraz z nimi coroczne dożynki. Lokalne święto ma przysłużyć się obfitości przyszłych plonów. Niedawno przybyła do miasta pastorka Rebecca Holland, mimo sceptycznemu podejściu do zabobonów społeczności, wraz z mężem i córką wybierają się na zabawę. W jej trakcie córka Rebecci zostaje porwana, a wraz z trwaniem śledztwa, kobieta odkrywa coraz więcej mrocznych tajemnic mieszkańców.
Potencjał lokalnych legend i mitów zawsze sprzyjał stworzeniu scenariusza do horroru. Wprowadzając do społeczności kogoś z innych stron, zawsze tworzyło aurę tajemnicy, która emanuje od mieszkańców lub od nowoprzybyłej osoby. W przypadku filmu Władca Mroku sprawa dotyczy pierwszego z tych elementów, co wyszło całkiem sprawnie.
Już od początku widać całą masę ujęć, ukazujących lokalny folklor. Piękne zdjęcia domków z zewnątrz i wewnątrz oraz okolic, daje do zrozumienia, że technologia nie stanowi trzonu funkcjonowania miasteczka. Już samo święto wygląda dość staromodnie, ale jakże klimatycznie. Ten element był chyba najmocniejszą stroną całej produkcji.
Fabularnie film wprowadza ciekawą historię, która z początku owiana tajemnicą, z każdą kolejną sceną zostaje odkrywana przez bohaterkę. Wszelkie dziwności i odstępstwa od normy wzbudzają niepokój oraz dają do myślenia, że coś jest nie tak. Nie jest to najbardziej odkrywcze prowadzenie linii fabularnej, ale zdaje egzamin. Forma pasuje do całości.
Wszelkie zwroty akcji, jak i samo zakończenie są dość przewidywalne, lecz mimo to czuć przyjemność ze śledzenia losów postaci. Choć sceneria jest naprawdę przyjemna, to czuć pewne niedociągnięcia efektów specjalnych. Na szczęście nie stanowią one głównej grozotwórczej aury. Wszystko budowane jest na klimacie i choć jest to dość wtórne, to nie odtrąca wykorzystanymi schematami.
Gra aktorska, muzyka i wszystko inne jest na przyzwoitym poziomie, a na uznanie zasługuje rola Ralpha Inesona, który w roli Jocelyna Abney’a był naprawdę przekonujący. Cała reszta też wypadła dobrze, choć bez większych zachwytów.
Film Władcę Mroku można obejrzeć bez żenady ani poczucia zmarnowanego czasu, jednak nie jest niczym odkrywczym, nadzwczajnie wciągającym, ani nadwyraz przerażającym. Jest dobrze, ale nic ponadto. Raczej produkcja nie zostanie w mojej pamięci na zbyt długo.
Moja ocena: 6/10
Trailer:
Odwiedź mnie na: