Najgorsze stało się rzeczywistością. Gubernator, pomimo wielu odniesionych ran, zdołał zgromadzić armię i zaatakować więzienie, w którym od wielu tygodni skrywają się Rick wraz z rodziną i przyjaciółmi. Walka jest nieunikniona, a ta ciągnie za sobą dziesiątki ofiar po obu stronach barykady. Teraz to żywe trupy stały się wyłącznie cieniem zła, jakie niesie ze sobą ludzka chciwość i okrucieństwo. Do czego jest w stanie posunąć się człowiek, by zdobyć to, czego pragnie? Jak widać nie ma żadnej granicy.
Ósmy tom komiksowej serii stworzonej przez Roberta Kirkmana „Żywe Trupy” uwalnia wszelkie bestialstwo, jakie tylko czyhało w ukryciu w ludzkiej duszy. Od początkowych stron jesteśmy świadkami pierwszej i niezwykle okrutnej walki pomiędzy dwiema wspólnotami, gdzie żadna ze stron nie zamierza zrezygnować ze zwycięstwa. Czy przedstawienie w ten sposób dalszych losów Ricka i reszty okazało się dobrym pomysłem? Jak najbardziej!
Po znacznym zwolnieniu tempa w siódmym tomie komiksu akcja powraca i to w niezwykle przyspieszonym tempie! Głównym wątkiem ósmego tomu jest prowadzenie walki i próba ocalenia życia swojego i bliskich podczas starcia z Gubernatorem. Ten nikczemny złoczyńca zrobi wszystko, by jego wizja zawładnięcia nad więzieniem i eliminacja obecnych mieszkańców stała się namacalna i nie cofnie się przed niczym, by to osiągnąć.
Mój zachwyt z każdym kolejnym tomem „Żywych Trupów” nie maleje, a coraz to nowe przygody bohaterów wprawiają mnie w niedowierzanie. Nie dlatego, że jest tak źle, tylko wręcz przeciwnie – znakomitość przedstawionej historii wciąż mnie pozytywnie zaskakuje. Doskonale wyważona granica pomiędzy akcją i emocjami sprawia, że jako odbiorca czujemy tę historię znacznie mocniej. Więź pomiędzy bohaterami a czytelnikiem jest silna i w moim przypadku przeżywałem każdą dobrą i złą chwilę, z którą musiały zmierzyć się postacie komiksu. W przypadku tego tomu złych chwil jest znacznie więcej, a co za tym idzie: tom ósmy jest niezwykle emocjonalny niemal pod każdym względem.
Wątek Gubernatora nie mógł być wałkowany w nieskończoność, a jego zwieńczenie przyprawia o osłupienie. Nie będę ukrywał, że w tym tomie pożegnamy wielu bohaterów, bo w końcu trwa wojna, a ta zbiera olbrzymie żniwo. Nic tutaj nie jest przerysowane – bohaterowie to zwykli ludzie i jak każdy – są narażeni na śmierć bez wględu jak bardzo cenieni są wśród swoich bliskich. Ludzkie istnienie jest kruche, zwłaszcza w czasach apokalipsy zombie, i to właśnie przede wszystkim chciał nam uświadomić Kirkman, wzbudzając olbrzymią falę rozpaczy nad poległymi.
Antyutopijny sposób wizualnego przedstawienia komiksu jeszcze nigdy nie pasował tak bardzo, jak teraz. Biało-czarna kolorystyka idealnie zgrywa się z nastrojem, jaki panuje przez cały czas trwania komiksu. Ukazanie kruchości ludzkiego istnienia i tego, ile jest ono warte w oczach innych, przyprawia o smutek, lecz jest po prostu prawdziwe. Ludzka natura w ciężkich czasach zmienia się na gorsze, czego postęp możemy obserwować w każdym kolejnym tomie.
Podsumowując, „Żywe Trupy. Stworzeni by Cierpieć” to, jak do tej pory, najbardziej przygnębiająca z dotychczasowych przygód w dziejach komiksu. Mamy tutaj wszystko, co może przyprawić o smutek, dlatego że jest po prostu autentyczne. W końcu nic nie boli nas tak bardzo, jak prawda o tym, kim jesteśmy w środku.
Moja ocena: 9/10
Scenariusz: Robert Kirkman
Rysunki: Charlie Adlard
Tom: 8
Seria: Żywe Trupy
Liczba stron: 144
Wydawnictwo: Taurus Media
Data wydania: 2008 (pl. 2009)
Okładka: miękka
Sprawdź także: