Po utraconej nadziei wobec ocalałych z Woodbury, Rick, Glenn oraz Michonne cały czas przetrzymywani są jako więźniowie przez Gubernatora. Tortury psychiczne i fizyczne to nic nadzwyczajnego dla samozwańczego władcy miasta, kiedy chce dostać to, na czym mu zależy – informacje dotyczące więzienia i żyjących tam ludzi. Po poznaniu zwyczajów panujących w Woodbury i ciężkich dwóch tygodniach przetrzymywania, w końcu nadarza się okazja do ucieczki, z której wszyscy postanawiają skorzystać.
Szósty tom komiksowej serii stworzonej przez Roberta Kirkmana „Żywe Trupy” kontynuuje przygody bohaterów, a także szerzej ukazuje postać Gubernatora oraz miasta Woodbury. Panujące w mieście zasady są pokręcone, a próba sprzeciwienia się nim równoznaczna jest z wykluczeniem ze społeczności. Czy ukazanie dalszych losów i nowego zagrożenia Ricka i reszty było dobrym pomysłem? Jak najbardziej!
Wiemy, jakie reguły panują w nowym, opanowanym przez zombie świecie. Bohaterowie również zdążyli się do nich dostosować, jednak szwendające się wszędzie żywe trupy i wiążące się z nimi zagrożenie coraz bardziej schodzi na drugi plan. Nowym i znacznie gorszym niebezpieczeństwem jest drugi człowiek, którym w tym wypadku jest Gubernator. Kolejny raz jesteśmy świadkami jego bestialstwa wobec żyjących istot i tego, co jest w stanie poświęcić, by zdobyć to, co chce.
Już w recenzji tomu piątego opisałem, jak genialnie wykreowaną postacią jest Gubernator. Tom szósty tylko to podkreśla. Znaczna część historii w tym zeszycie skupia się na Woodbury, gdzie poznajemy osoby sprzeciwiające się Gubernatorowi, lecz nie mówiące o tym głośno. Ich charakter wprawdzie nie jest tak wyrazisty, jak Philipa Blake’a, jednak i tak przykuwają uwagę czytelnika. Wiele z tych osób myśli o ucieczce i gdy w końcu nadarza się ku temu okazja, korzystają z niej nie tylko przetrzymywani mieszkańcy więzienia. Jest intryga i niekoniecznie sprzyjający w każdym momencie los. Po prostu bardzo dobre połączenie.
Choć w każdym tomie ukazana jest brutalność podczas walk z żywymi trupami, to jeszcze w żadnym tak dobitnie nie ukazano tortur wobec drugiego człowieka. Precyzyjne kadry ukazujące każdy moment tortur na człowieku może na wielu wywołać niemały szok. Tym bardziej pokazuje to, jak obecna sytuacja na świecie działa na ludzką psychikę. W końcu tylko nieliczni byliby skłonni do tego w normalnie funkcjonującym społeczeństwie, a tutaj? Wszystko się zmienia, a człowiek zatraca się w przemocy, której jest codziennym świadkiem. Śmierć przestaje mieć takie znaczenie jak kiedyś.
Podoba mi się uknuta intryga przez kilku mieszkańców miasteczka, którzy chcąc uciec od despoty, łączą siły z Rickiem i pozostałymi. Wszelkie zwroty akcji towarzyszące tej sytuacji są dobrze skonstruowane, by ostatecznie dać dość zaskakujący efekt. Zdecydowanie ogromnym plusem tej serii jest ukazanie metamorfozy ludzkiej natury, której efekty widzimy w tym tomie co najmniej dwukrotnie.
Podsumowując, kolejny tom z serii „Żywe Trupy” to kolejny sukces Kirkmana. Utrzymująca wysoki poziom i niedająca chwili wytchnienia przygoda wciąż zaskakuje i ukazuje coraz to nowsze zagrożenia i konsekwencje podjętych czynów. Co więcej, patrząc na zakończenie tego tomu, możemy być pewni, że czeka nas spora dawka akcji i wyzwań bohaterów w kolejnych.