Dead Hungry
Żywe trupy znane są ze swojego nieograniczonego głodu, który cały czas muszą zaspokajać. Co by się jednak stało, gdyby zmienić ich dietę na tą, która jest powszechna wśród ludzi, zostawiając przy tym ich ciągłą agresję? Na pewno wciąż nic miłego. Jako sprzedawca jedzenia w food trucku musimy odpierać ataki hord zombie zaspokajając ich głód wszystkim, co jesteśmy w stanie przyrządzić. Liczy się czas, wyobraźnia oraz dobra organizacja.
Przeznaczona do zabawy w wirtualnej rzeczywistości gra „Dead Hunger” od studia Q-Games to typowa produkcja zręcznościowa, w której naszym zadaniem jest przygotowywanie jedzenia dla nadciągających hord żywych trupów. Czy stworzenie tak funkcjonującej gry było dobrym pomysłem? Jak najbardziej!
Na początek muszę wyznać, że „Dead Hunger” to moja pierwsza styczność ze światem VR na konsoli PS4. Za sprawą kontrolerów władamy rękami naszego bohatera, a tymi musimy szybko i sprawnie przyrządzać jedzenie. Z jednej strony musimy kontrolować, by nic nam się nie przypalało i na bieżąco się coś robiło, z drugiej musimy zadbać, by czekający przed ladą zombie miały co jeść. Czym bardziej urozmaicone danie zamknięte w hamburgerowej bułce, tym więcej punktów zdobywamy i tym szybciej pozbywamy się zagrożenia, bo jedzenie to jedyna rzecz, która może odmienić żywe trupy z powrotem w ludzi.
W grze nie mamy żadnej fabuły, ani wyjaśnienia tego, co się dzieje wokół. Po prostu wybuchła apokalipsa zombie, a my staramy się ją zwalczyć za pomocą naszego food trucka i przygotowywanego w nim jedzenia. Cała zabawa polega na rozgrywce, w której sprawdzamy naszą zręczność, a poziom trudności z każdą następną falą wzrasta. Co więcej, w niektórych mamy spore utrudnienia w postaci braku mięsa lub warzyw albo też zwiększonej prędkości smażenia i pieczenia co, wbrew pozorom, wcale nie jest takim ułatwieniem, a rzekłbym nawet, że jest wręcz przeciwnie.
W grze mamy trzy rodzaje wroga oraz dwie ich formy. Są zwykłe zombie, grube i wytrzymałe zombie sumo oraz szybkie, ale z małą ilością życia, zombie uczennice. Każdy wróg występuje w formie zwykłej oraz płonącej. Przy tej pierwszej po prostu musimy rzucić w nich jedzeniem, w drugiej natomiast najpierw musimy ugasić pożar za pomocą napoju, a dopiero potem przyjdzie pora na jedzenie (w przypadku rzucenia żywności, ta momentalnie spłonie i nic nam nie da, poza utratą jedzenia). Nie można także zapomnieć o bossie, ale przyjemność jego poznania pozostawię Wam jako element zaskoczenia 😉
Z jednej strony gra wizualnie wygląda dobrze, z innej zaś źle. Modele wrogów nie prezentują wysokiego poziomu zwłaszcza w momencie, kiedy podejdą pod food truck. Inaczej sprawa się ma w przypadku naszych składników – wszystko wygląda naprawdę smakowicie w każdej postaci. Cieszy też fakt, że twórcy dali tyle różnych kombinacji, których możemy dokonać, tworząc nasze burgery. Możemy nakładać na nie dosłownie wszystko, począwszy od burgerów i pizzy, a kończąc na zegarku i asortymencie kuchennym włącznie. Wyobrażacie sobie otrzymać hamburgera z mięsem, pizzą, frytkami, krewetką, solniczką, serwetkami, częścią klimatyzacji oraz całą butelką ketchupu? Ja też nie, ale jak widać naszym wrogom takie mieszanki smakują 😉
Jak większość gier tego typu, tak i „Dead Hungry” za sprawą monotonnie wykonywanych zadań szybko się nudzi. Początkowa euforia związana z wirtualną rzeczywistością i koniecznością sprawnego działania niestety prędko mija. Już przy dwudziestej planszy (a jest ich trzydzieści) rozgrywka zaczyna nas nudzić, chociaż nie można powiedzieć, że spowodowane jest to zbyt niskim poziomem trudności.
Podsumowując, gra jest przyjemną odskocznią od „poważnych” tytułów. Sporo tu śmiechu i kombinacji, które w połączeniu z technologią VR daje ogrom zabawy. Grę można porównać do mobilnych produkcji, które choć dają sporo frajdy, nie gwarantują długotrwałej rozrywki.
Moja ocena: 7/10
Trailer:
