Pieśń o Warszawie (Dominika Tarczoń)
Oskar to niewyróżniający się niczym wśród innych ocalałych mieszkaniec Podziemnego Miasta Stołecznego Warszawy. Nie różni się niczym, poza poczuciem winy za zabicie drugiego człowieka. Będąc z góry skazanym na potępienie w oczach innych, pojawia się dla niego promyk nadziei. Misja, jaką otrzymuje może zmienić absolutnie wszystko. Teraz dla Oskara nie liczy się nic poza ukończeniem zadania i nie cofnie się nawet w momencie największego ryzyka, jakie czyha na niego na powierzchni zniszczonej stolicy.
Debiutancka powieść Dominiki Tarczoń znanej też jako Nerd Kobieta, to postapokaliptyczna przygoda pełna akcji, antyutopijnego klimatu i ciekawych zwrotów akcji. Świat, w którym roślinność przestaje istnieć staje się prawdziwym przekleństwem dla ludzkości. Czy pierwsze kroki blogerki jako autorki książki okazały się udane? Jak najbardziej!
O wątkach postapokaliptycznych nadmiernie wykorzystywanych przez wszelkich twórców filmów i pisarzy można powiedzieć wiele. Wtórność i brak świeżości w tym podgatunku fantastyki to niemal nieodłączny element nowo powstających powieści, filmów czy gier. Jak sprawa się ma w przypadku „Pieśni o Warszawie”? Ano całkiem nieźle. Nie powiem, że to najświeższy powiew postapokaliptycznego wiatru, ponieważ wiele zastosowanych wątków i pomysłów już widziałem lub o nich czytałem, ale nie zmienia to faktu, że książka jest naprawdę dobra.
Największą zaletą, jaką ma „Pieśń o Warszawie” to jej bohaterowie. Oskar w przeciwieństwie do stereotypowego herosa takich historii, jest zwykłym, nie do końca zaradnym chłopakiem, który pomimo chęci, popełnia typowo ludzkie błędy (co w przypadku postapomacho się nie zdarza nigdy). Kolejną postacią, która mnie urzekła to Finka. Bardzo spodobało mi się ukazanie jej wewnętrznych cech z wielu perspektyw. Z jednej strony córka tatusia, z drugiej nieustraszona wojowniczka. Niezwykle ciekawa osoba w książce.
Sama sceneria nie wzbudziła we mnie poczucia świeżości i to nie dlatego, że Dominika opisała je jako brudny i zniszczony świat. Mowa tutaj o braku zastosowania czegoś, co mogłoby wyróżnić otoczenie na tle innych, podobnych książek. Oczywiście stworzona geneza Końca różni się nieco od innych, ponieważ w tym przypadku chodzi o wymierającą roślinność i związane z tym konsekwencje klimatyczne i nie tylko. Jest też kilka innych różnic, ale pozostawię to wam, ponieważ nie chcę zdradzać zbyt wielu fajnych szczegółów 😉
Historia też zasługuje na pochwałę, ponieważ jak sam element drogi nie był niczym nadzwyczajnym (ani też złym), to fabuła naprawdę przykuła moją uwagę. Misja z jaką wyrusza Oskar wraz z nieco tajemniczym Pisarzem początkowo nie wydaje się zbyt skomplikowana i zawiła, to dalsze zwroty akcji nieco ją urozmaicają.
Trochę nie spodobało mi się zbyt szybkie pędzenie w linii fabularnej przez autorkę. Spowodowało to bardzo szybkie kończenie lub niewyjaśnienie niektórych wątków. Nie pozwalało to także na nacieszenie się pewnymi momentami, które zdecydowanie zasługiwały na nieco obszerniejsze fragmenty. Cieszę się natomiast, że zakończenie jest dość otwarte i wierzę, że Dominika zaserwuje nam kolejną, nieco bardziej rozbudowaną historię w tym uniwersum.
Podsumowując, fani klimatów rodem z książki „Metro 2033” i pokrewnych historii nie będą zawiedzeni. Przyjemna, dopracowana i ciekawa historia, którą równie przyjemnie się czyta. Szkoda, że „Pieśń o Warszawie” liczy zaledwie 300 stron dużym drukiem, ale liczę na to, że kolejne tytuły od autorki będą coraz lepsze, ponieważ już na starcie powiesiła sobie dość wysoką poprzeczkę.
Moja ocena: 7/10
Autor: Dominika Tarczoń
Wydawnictwo: Skarpa Warszawska
Liczba stron: 303
Cena okładkowa: 36.90 zł
Data wydania: 20 lutego 2019
Okładka: miękka