#2 Jaki kraj takie zombie – Włochy
Tematyka zombie jest znana na całym świecie. W jej rozwoju swój udział miały różne kraje a dzięki wyprodukowanym filmom, grom czy książkom przyczyniły się do wzrostu popularności zombie w większym lub mniejszym stopniu. Pokazałem wam już jak to wygląda w Polsce. Teraz czas na kraj, który można uznać za najbardziej wpływowy w tym gatunku – Włochy!
Jeżeli ktoś uważa się za miłośnika filmów o zombie, a nie oglądał ani jednej włoskiej produkcji o żywych trupach, to lepiej niech się do tego nie przyznaje. Ogromny rozgłos włoskiej kinematografii w w latach 70-90 wyznaczył zupełnie nowy trend w horrorze.
1. Filmy:
Jak już wcześniej wspomniałem, włoskie filmy o zombie można spokojnie nazwać kultowymi (szczególnie te stworzone na przełomie lat 70.-90.). Ogromny wpływ na dalszy rozwój gatunku, do dziś budzi podziw (lub odrazę) wśród widzów.
Zombie Fleash Eaters (org. Zombi 2, 1979)
Tropikalna wyspa Matool staje się miejscem dziwnych zjawisk ożywania zwłok. Znajdująca się tam ekipa badawcza stara się wszystko racjonalnie wyjaśnić, jednak szybko sprawa przewyższa ich oczekiwania. Córka jednego z naukowców postanowiła pojechać na wyspę, by odnaleźć ojca. Teraz ona, dziennikarz oraz dwoje urlopowiczów będą walczyć o życie przeciwko hordzie żywych trupów.
Chyba najbardziej znany film w reżyserii Lucia Fulciego, który udowodnił, że Włosi znają się na tym równie dobrze, co Amerykanie. Odpowiedź na „Świt Żywych Trupów”, które we Włoszech wyszło pod tytułem „Zombi” (stąd nazwa filmu „Zombi 2”). Prawdziwy klasyk, oraz świetne wykonanie. Kto nie widział, koniecznie musi nadrobić!
(Istnieją także dalsze części filmu, jednak z ogólnych pogłosek można stwierdzić, że są one o wiele gorsze, niż część pierwsza)
Recenzja dostępna tutaj.
Burial Ground (org. Le Notti del terrore, 1981)
Profesor Ayres, lubi znikać na całe dnie na wykopaliskach, jednak jego nowe odkrycie kosztowało go życie. Otwarcie krypty, w której znajdowały się zombie przyniosło wiele złego. Teraz grupka ludzi, którzy dotarli do starej rezydencji znajdującej się nieopodal wykopalisk są w śmiertelnym niebezpieczeństwie. Muszą przeżyć oblężenie żywych trupów w murach willi, a zagrożenie czyha tuż za rogiem.
Robiąca wrażenie produkcja, która tak jak inne filmy o zombie włoskiej kinematografii z tych lat, budzi jednocześnie podziw i wstręt. Wszystko to za sprawą masy gumowych efektów, pełnych rozlewającej się krwi i flaków. Wielki plus za charakteryzacje, dzięki której film znalazł się w TOP 5 najlepszych charakteryzacji w filmach o zombie.
Nightmire City (org. Incubo sulla città contaminata, 1980)
Reporter Dean Miller oczekuje na przybycie naukowca, z którym ma przeprowadzić wywiad, dotyczący awarii w elektrowni nuklearnej. Kiedy samolot ląduje w wyznaczonym miejscu, okazuje się, że jedynymi pasażerami są inteligentne zombie.
Film nie należy do wybitnych, jednak idealnie wpasowuje się w tematykę włoskiego kina zombie lat 80. Masa kiczu, innowacyjne pomysły i niezliczona ilość gore – czyli to, co wszyscy tak bardzo lubimy 😉
Miasto Żywych Trupów (org. Paura nella città dei morti viventi, 1980)
Przez samobójstwo proboszcza w miasteczku Dunwitch, otworzyła się brama prawdziwych piekieł, a żywe trupy zaczęły wypełzać do świata żywych, by ich zabić. Ostatnim ratunkiem, jaki pozostaje ludzkości, jest dostać się do grobowca samobójcy i spalić jego ciało. Problem polega na tym, że trzeba tego dokonać do północy, a czasu jest coraz mniej.
Film sam nie jest bardzo kiczowaty, a ilość efektów i tandetnej charakteryzacji niemal zerowa, co nieco odróżnia go od typowego włoskiego filmu z lat 80. Inne podejście do tematu zombie, przy czym twórcy stawiają wszystko przede wszystkim na klimat, a nie akcję.
Wyspa Ostatnich Zombie (org. Zombi Holocaust, 1980)
W szpitalu, w którym pracuje dr Peter Chandler zaczynają dziać się dziwne rzeczy. Znikają części ciała martwych pacjentów, a na ciałach sprawców widnieją dziwne i jednakowe symbole. Wiedząc, że sprawa może dotyczyć religii Quito, doktor razem ze swoimi towarzyszami wyrusza na wyspę, gdzie znajduje się znajomy doktora Chandlera. Okazuje się, że jest on na wyspie nie po to, by leczyć tubylców, tylko zamieniać ich w zombie.
Typowa dla kina włoskiego mieszanka tematyki kanibalizmu i zombie. Dobrze wykonana i odegrana, a sama fabuła budzi zainteresowanie. Są niedociągnięcia, ale co to by był za włoski film gore, bez kiczu?
Recenzja dostępna tutaj.
Piekło Żywych Trupów (org. Virus, 1980)
W fabryce koncertu Hope dochodzi do awarii. Jej skutkiem jest rozprzestrzenienie się chemikaliów, które przemieniają pracowników w zombie. Zaraza rozprzestrzenia się do coraz bardziej oddalonych terytoriów. Kiedy grupa komandosów zostaje wysłana do Nowej Gwinei, rozpoczyna się prawdziwa walka o przetrwanie.
Film prezentuje się nie najgorzej, a panująca wszędzie tandeta idealnie podkreśla gatunek gore. Dużo krwi, flaków i innych przyjemnych gumowych efektów.
Zemsta żywych trupów (org. Zeder, 1983)
Początkujący pisarz Stefano otrzymuje od swojej żony starą maszynę do pisania. Okazuje się, że poprzedni właściciel zostawił na taśmie w maszynie zapisany dziwny tekst. Nawiązuje on do stref kappa, które rzekomo mają moc do ożywania zmarłych. Zainspirowany tekstem, Stefano, chcąc zdobyć materiał na nową powieść, wyrusza na poszukiwania poprzedniego właściciela maszyny.
Przede wszystkim nie do końca jest to film o zombie. Wprawdzie traktuje o powstaniu ze zmarłych, ale w żadnym wypadku nie chodzi tu o klasyczne zombie. Film jest fajny i warto go obejrzeć, ale nie można nastawiać się na nic o żywych trupach.
Żywi w krainie cieni (org. Una Notte al cimitero, 1987)
Kiedy grupka rabusiów ucieka po niewielkiej kradzieży ze sklepu, trafia na drogę, która prowadzi ich na zupełne odludzie. Zrujnowany kościół, na który natykają się po drodze staje się dla nich najlepszym miejscem na nocleg. Dopiero po chwili orientują się, że nieopodal ruin znajduje się tawerna. Właściciel opowiada historię skarbu, który zostanie podarowany każdemu, kto spędzi noc w krypcie pod tawerną. Jednocześnie ostrzega ich o panującym tam niebezpieczeństwie. Po krótkim namyśle wszyscy postanawiają zawalczyć o bogactwo, nie wiedzą co czeka na nich w podziemiach.
Niestety opis jest nieco na wyrost, a rzekome zagrożenie ze strony potworów jest niezwykle znikome, a same zombie występują (w liczbie jednej sztuki) przez kilka sekund w całym filmie. Produkcja nieco nudna, ale czuć fajny klimat, jednak nic poza tym.
Eaters (2011)
Świat został opanowany przez zombie. Każdy próbuje walczyć o własny byt. Trójka ocalałych – dwóch myśliwych oraz jeden naukowiec, próbują ustalić przyczynę apokalipsy i za wszelką cenę chcą znaleźć rozwiązanie globalnej zagłady.
Nowsza i różniąca się produkcja prosto z Włoch, gdzie kiczowatość i liczne sceny gore nie występują, a sam film nie jest najwyższych lotów.
2. Książki
Z racji tego, że nie znam języka włoskiego, a książki włoskich pisarzy o zombie bardzo trudno znaleźć, poprzestałem swoje poszukiwania na dwóch pozycjach. Oto i one:
Zombie Press – A.Z.A.B. – 1 – All Zombie Are Bastards (Alexia Bianchini / Daniela Barisone)
Powieść opowiada historię postapokaliptycznego Mediolanu, gdzie zombie istnieją w społeczeństwie. Mary Shelley próbuje odnaleźć się w świecie pełnym nowych zasad. Pracuje w branży wydawniczej Zombie Press. Kontakt z żywymi trupami nie jest dla niej czymś komfortowym, a przyszłość nie wydaje się wcale taka bezpieczna, jak się wydaje.
Brzmi ciekawie, prawda?
Italian Zombie. Cronache dalla resistenza (wielu twórców)
Książka stworzona przez dziewięciu pisarzy, którzy kontaktowali się ze sobą za pomocą swoich blogów, Facebooka i Twittera. Nie wiem niestety czy są to zbiory opowiadań, czy jedna spójna historia. Brak znajomości języka włoskiego nie pozwala mi się o niej dowiedzieć zbyt dużo. Prawdopodobnie akcja dzieje się w obrębie Neapolu i Bolonii.
Eaten Alive! Italian Canibal and Zombie Movies (Jay Slater)
Choć książka nie jest autorstwa Włocha, to warto ją wymienić bowiem autor wyjaśnia w niej w jaki spowb wierzenia Haitańczyków w zombie, zostały połączone z legendami kanibali z trzeciego świata we włoskiej kinematografii z przełomu lat 70 i 90. Choć sam nie czytałem, to wierzę, że można z tej książki wyciągnąć dużo interesujących informacji na temat złotych dziejów włoskiego kina gore.
3. Gry
Choć nie znalazłem żadnej gry video włoskiej produkcji, to mimo wszystko udało mi się znaleźć jedną grę planszową o zombie! Oto i ona:
Carnival Zombie (Matteo Santus)
Kooperacyjna gra planszowa, w której gracze muszą wydostać się z opanowanej przez hordy żywych trupów Wenecji. Czas nie sprzyja bohaterom, ponieważ pod miastem do życia budzi się niebezpieczna bestia – Lewiatan. Rozgrywka składa się z sekwencji dnia i nocy. Jak łatwo się domyślić, w dniu gracze będą przemierzać wąskie uliczki, w których mogą na nich czyhać najróżniejsze rzeczy. Za to noc skupi się głównie w okół schronienia się przed przeciwnikiem.
Gra niezwykle zachęca ciekawą fabułą oraz oprawą graficzną elementów poszczególnych elementów. Sam nie miałem okazji pograć, ale mam nadzieję, że to się zmieni.
Zdaje sobie sprawę, że mogłem pominąć niektóre filmowe produkcje, jednak czasy powstawania większości z nich były niezwykle hojne w tytuły z gatunku gore. Widać, że Włosi w latach świetności dość często odnosili się do tematyki kanibalizmu oraz wierzeń różnych plemion. Zdecydowanym elementem charakterystycznym owych produkcji jest charakteryzacja żywych trupów oraz masa gumowatości, sztuczności i kiczu, który mimo wszystko robi niesamowite wrażenie i niesłychanie dobrze się to ogląda.