W dniach 15-17 czerwca bieżącego roku, miałem okazję uczestniczyć w drugiej edycji konwentu fantastyki Cytadela. Odbył się on w niezwykle klimatycznej Twierdzy Modlin w Nowym Dworze Mazowieckim i muszę przyznać, że zapamiętam go na długo. Poza uczestniczeniem w programie miałem przyjemność również go tworzyć. Zobaczcie jak oceniam tegoroczną edycję!
Piękna pogoda sprzyjała, a masa atrakcji nie pozwalała się nudzić od pierwszego dnia. Ja pojawiłem się w piątek o godzinie 16 i już od wejścia widziałem duże zainteresowanie ze strony uczestników. Prawdę mówiąc była ich cała masa, ale co się dziwić? Konwent wypadł wprost cudownie!
Piątek
Jak już wspomniałem pojawiłem się na Cytadeli w piątek, kiedy wszystko tak naprawdę nabierało rozpędu. Jako gość festiwalu zostałem zaproszony na panel „Jak przeżyć apokalipsę”, który odbył się tego dnia o 17. Miałem przyjemność uczestniczyć w nim wraz z Dominiką „Nerd Kobietą” Tarczoń, oraz z Krzysztofem Haladynem. Wspólnie opowiadaliśmy o końcu świata, jego genezie, możliwościach przeżycia „po” i o wielu innych rzeczach. Nawet udało nam się nieco pokłócić! W moim mniemaniu panel wypadł bardzo dobrze i ku mojemu zdziwieniu cieszył się sporym zainteresowaniem uczestników.
Kolejnym punktem programu dotyczącym mojej osoby była autorska prelekcja „Zombie istnieją – i co dalej”. Jednak z uwagi na to, że miała się odbyć dopiero o 21:30, miałem dużo czasu na zwiedzenie całego terenu festiwalu. Przede wszystkim pojawiło się dużo zmian względem pierwszej edycji. Wystawcy wyszli na zewnątrz, pojawiło się więcej wiosek, w tym wioska Mad Maxa i wioska Tolkienowska. Nie zabrakło także znanej z poprzedniej edycji wioski Stalkerów. Wszystkie robiły piorunujące wrażenie.
Po wstępnym zwiedzeniu obiektu, wraz ze znajomymi postanowiliśmy na chwilę zalec w strefie gastro, która mocno się rozrosła a to z kolei spowodowało rozluźnienie kolejek po jedzenie czy napoje. To właśnie minimalistyczna strefa gastro była chyba moim największym zarzutem do pierwszej edycji. Szybko też zauważyłem przemieszczenie się sceny, która tym razem wylądowała niedaleko stolików przy których siedzieliśmy. Spowodowało to, że wszyscy jedzący i pijący mieli okazję widzieć wszystko to, co się na niej dzieje, a działo się sporo. Od koncertów, przez pokazy mody i konkursu cosplayu włącznie.
Chociaż po zakończeniu mojej prelekcji było już niemal ciemno i wszyscy wystawcy się zwinęli to jednak nie oznaczało to końca imprezy. Muzyka płynąca z wiosek, rozpalone ogniska i masa ludzi przy nich znaczyły, że rozpoczęła się nocna zmiana konwentu. W jej trakcie posiedziałem wraz ze stalkerami rozmawiając i śmiejąc się w najlepsze, aż do bardzo późnej pory.
W końcu przyszedł czas na sen i z racji możliwości skorzystania ze sleeproomu dla twórców programu, właśnie tam się udałem. Niestety po ujrzeniu warunków w jakich miałem spędzić noc nieco zwątpiłem. Chociaż wiedziałem, że nie będą czekać na mnie luksusy to jednak brudny, pełen kurzu pokój trochę odstraszał. Organizatorzy wspomnieli przed przyjazdem o konieczności posiadania karimaty i śpiwora, a najlepiej też materaca dmuchanego – byłem więc przygotowany. O dziwo był dostępny prąd, więc w gruncie rzeczy nie było tak źle. Największym problemem była odległość do najbliższej toalety, a o istnieniu prysznica tylko słyszałem, bo nawet nie wiedziałem gdzie go mogę znaleźć. W końcu jak to mówią, co nas nie zabije, to nas wzmocni!
Sobota
Noc przebiegła bez większych przeszkód, a koleżanka z pokoju (którą serdecznie pozdrawiam) była niezwykle miła i uprzejma, toteż nie mogę narzekać na złe towarzystwo.
Od rana chodziłem po Twierdzy zwiedzając wcześniej nieznane zakątki, oglądając wystawy i przeróżne śliczności, jakie miały do zaoferowania stoiska wystawców. Było tu absolutnie wszystko, od pluszaków, przez wyroby ze skóry, na książkach i obrazach kończąc. Niesamowite.
Tego dnia swoją prelekcję miał także Krzysiek Haladyn, który jako miłośnik Urban Exploringu postanowił nam nie tylko o nim opowiedzieć, ale także pokazać w praktyce. Tak oto wraz ze sporą grupą ludzi ruszyliśmy w zamknięte miejsca Twierdzy Modlin i obserwowaliśmy Krzysia w akcji. Niezwykle ciekawe i pouczające doświadczenie!
Takie miejsca jak Cytadela sprzyjają integracji, dlatego dużą część festiwalu spędziłem w różnym towarzystwie. Jednych znałem bardziej, innych mniej, a jeszcze innych wcale ale z każdym potrafiłem znaleźć wspólny język i nawiązać nowe i ciekawe znajomości.
Kulminacją tego dnia był dla mnie występ mojego zespołu Swear The Empress, w którym zajmuję rolę basisty. Publika dopisywała, a umiejscowienie sceny pozwalało na zainteresowanie każdego w strefie gastro. Po niesamowitym występie zespołu Łysa Góra przyszedł czas na nas i było to niesamowite uczucie. Znakomita scena oraz profesjonalna obsługa dźwiękowca pozwoliła na poczuciu wysokiego komfortu podczas koncertu. Ludzie dobrze się bawili, a dzięki „wybiegowi” na scenie miałem doskonały kontakt z każdym znajdującym się niżej. Takiego koncertu nie zapomnę przez długi czas!
Jako że mieszkam w Warszawie i miejsce imprezy nie znajduje się daleko od mojego domu, postanowiłem tej nocy wrócić do siebie i tam wyspać się w oczekiwaniu na ostatni dzień festiwalu.
Niedziela
W tym dniu gorąc bijący z nieba nie miał litości. Temperatura sięgnęła zenitu, co nieco męczyło podczas zabawy na konwencie. Nie mniej jednak się nie poddałem i już o 12 prowadziłem spotkanie z Dominiką „Nerd Kobietą” Tarczoń. Sale prelekcyjne były chłodne, co pozwoliło na bezproblemowe i niemęczące spotkanie, na które niestety nie przyszło zbyt wiele osób. Ostatni dzień festiwalu rządzi się swoimi prawami.
Niedługo po spotkaniu sam postanowiłem zebrać się do domu. Nim to jednak uczyniłem, ostatni raz przeszedłem się po terenie Twierdzy, podziwiając wszystko, co udało się zorganizować w tak wspaniałym miejscu.
Chciałbym serdecznie podziękować wszystkim, z którymi miałem okazję się spotkać, napić i spędzić czas, a w szczególności Dorocie, Ani, Krzyśkowi, Kasi, Rafałowi i Koniowi (wy już wiecie za co ;)).
Już teraz z niecierpliwością oczekuje kolejnej edycji Cytadeli, a także Twierdzy, która odbędzie się 7 września w Twierdzy Boyen w Giżycku, na którą już teraz serdecznie zapraszam!
Toalety dla wystawców były. Trzeba było się zapytać gżdacza ogarniętego, (np mnie) pokazac mu opaskę, i by poprowadził 🙂
W takim razie trafiłem na złą osobę, bo nikt nie był w stanie mi pomóc 🙁
Dlaczego nie ma ani słowa o pokazie mody alternatywnej Altergroup Poland ? To był jeden z najlepszych punktów soboty .