W świecie normalnego funkcjonowania społeczeństwa dochodzi do załamania. Na świat wydostaje się wirus przemieniający ludzi w żywe trupy, co raz na zawsze zmienia dotychczasowe życie. Normalni ludzie zostają zmuszeni do walki o życie, co wydobywa całą prawdę o nich samych. Kto pozostanie przy życiu, a komu się nie poszczęści i zasili armię wroga? O tym każdy z bohaterów przekona się w na własnej skórze. Jedno jest pewne, na pewno nie będzie łatwo.
Powieść „Pokolenie Z” to debiutankca książka Oskara Fuchsa, który na swój sposób postarał się przedstawić własną wizję apokalipsy zombie. Duża dawka brutalności, brak jakichkolwiek zasad moralnych i zahamowań, w których człowieczeństwo zostaje zepchnięte na samo dno. Czy taki obraz zawładnięcia świata przez zombie został dobrze zrealizowany? Raczej tak.
Moja doza tolerancji wobec debiutujących autorów jest zawsze większa, niż w przypadku doświadczonych pisarzy. Jak wypadł Oskar Fuchs na tle całości? Muszę przyznać, że nie najgorzej. Sama historia nie zaskakuje niczym wyjątkowym, można się także doszukać wielu podobieństw do innych tytułów z tego gatunku lub wykorzystanych pomysłów z najróżniejszych dzieł o zombie. Niestety motyw zombie jest na tyle powielany, że bardzo trudno wymyślić w nim coś nowatorskiego.
Książka „Pokolenie Z” jest bardzo nierówna w swojej formie, a także warsztacie. Sam początek był, krótko mówiąc, kiepski. Pierwsze strony czytało się dość ciężko i z niewielką przyjemnością. Liczne błędy logiczne oraz panujący wszędzie chaos, nad którym autor zapanował dopiero później, był męczący. Mało charyzmatyczni bohaterowie robieni pod jeden model – dobrze zbudowani mężczyźni oraz szczupłe i biuściaste kobiety. Co więcej niemalże każdy z bohaterów został stworzony na wzór herosa, który przeżyje wszystko, jest mało wiarygodny. Nie przypadło mi do gustu także ciągłe wplątanie scen seksu i erotycznych podtekstów w tekście w takiej ilości.
Na całe szczęście w pewnym momencie książka doznaje pewnego katarsis. Historia nabiera tempa, chaos zostaje opanowany, a bohaterowie jakby nagle zostają ukazani zdecydowanie bardziej ludzko. Tutaj muszę przyznać, że zostałem miło zaskoczony, bowiem naprawdę ciężko mi było się oderwać od lektury. Rozbita na wiele mniejszych elementów historia staje się spójna, a losy bohaterów zaczynają się łączyć. Nadal widoczne są liczne błędy, ale te akurat nie kłują już tak w oczy.
Historia kończy się w takim momencie, że ciężko wyobrazić sobie brak kontynuacji, na który, przyznam szczerze, mocno liczę. Tak, autorowi można wiele zarzucić, ale nie można powiedzieć, że książka jest słaba. Są gorsze i lepsze momenty, ale wierzę, że w przyszłych swoich powieściach Oskar pokaże, na co go naprawdę stać. Trzymam mocno kciuki, zwłaszcza za drugi tom, który, mam nadzieję, pojawi się stosunkowo niedługo.
Podsumowując, do książki „Pokolenie Z” trzeba podejść ze sporą dozą tolerancji, która na pewno się opłaci. Fajna, dość zgrabna historia, która fanom motywu żywych trupów powinna przypaść do gustu. Nie odnajdziemy tutaj innowacyjnych rozwiązań, ale nawet odgrzewane kotlety, pomimo wtórnego smaku, bywają smaczne. Tak właśnie jest z debiutem Oskara Fuchsa.
Moja ocena: 6/10