Właśnie rozpoczął się nowy rok szkolny a wraz z nim masa nowych wyzwań. Chciałbym jak najbardziej umilić Wam ten czas dlatego przygotowałem konkurs ze specjalną stalkerską wyprawkę szkolną!
Co może bardziej załagodzić stres niż dobra i pełna przygód książka? Prawdopodobnie nic. Przygotowałem specjalny stalkerski zestaw książek aby Wasz rok szkolny zaczął się jeszcze lepiej!
Do wygrania:
- Książka “Bagno Szaleńców” autorstwa Joanny Kanickiej (z autografem!).
- Książka “Do Zobaczenia w Piekle” autorstwa Sławomira Nieściura (z autografem!).
- Przypinka z premiery “Do Zobaczenia w Piekle”.
Zasady:
Wyobraź sobie, że za wszelką cenę chcesz zostać stalkerem i właśnie słyszysz wewnętrzny zew Zony, jednak obecnie siedzisz na lekcji w szkole.
W komentarzu pod postem spróbuj przekonać nauczycielkę by pozwoliła Ci wyjść z lekcji tak, byś już nigdy nie musiał na nią wracać byś pełni mógł skupić się na ukochanej Zonie.
Regulamin:
1. Koszt przesyłki na terenie kraju pokrywam ja. W przypadku przesyłki zagranicznej, koszt przesyłki pokrywa zwycięzca.
2. Konkurs trwa od dzisiaj (03.09.2018) do poniedziałku (10.09.2018).
3. Autor najciekawszej i najbardziej kreatywnej odpowiedzi zostanie wybrany jako zwycięzca.
4. Zwycięzca zostaje ogłoszony nie później, niż tydzień od zakończenia konkursu.
5. Zastrzegam sobie prawo, do wydłużenia lub skrócenia czasu trwania konkursu.
6. Osoba biorąca udział w konkursie, może zamieścić tylko jeden komentarz konkursowy, podpisując się imieniem i nazwiskiem, lub nickiem, podając prawidłowy adres e-mail, dzięki którym będę mógł zidentyfikować zwycięzce.
7. Treść zamieszczonych komentarzy ma zawierać jedynie odpowiedź na pytanie, wszelkie inne mogą zostać usunięte.
Jeśli pani nie wypuści mnie do toalety to Fukushima przy tym co się stanie za chwilę to będzie pikuś.
Nie ma lepszego miejsca na praktyki dla osób z biol-chema niż Zona. A rozwój przede wszystkim.
Nudząc się odpalam PDA, nauczycialka słyszy jego dźwięk. Chce mi go zabrać, a ja pokazuje jej otrzymaną od nieznanego nadawcy wiadomość “KILL STRELOK”. Oddaje mi go i mówi – ZA MNĄ ! Nie wiem dokąd mnie prowadzi. Schodzimy do szkolnej piwnicy, za żelbetowymi drzwiami widać już wnętrze schronu. Idziemy ciemnym, wąskim przejściem do okratowanego pokoiku. Pełen exsowieckiego szpeju składzik pozwala mi zaopatrzyć się w niezbędne w zonie fanty. Biorę ze sobą starego AK- 47 i garść antyradów. O nic się nie martwię, jak zona pozwoli resztę kupie poza kordonem. Do szkoły nie wracam, opuszczam schron drugim wyjściem oglądając się na nauczycielkę. -Do widzenia Zofio Iwanowno! -Dobrej Ci zony stalkerze! – słyszę w odpowiedzi.
Wychodzę, bo to nie jest szkoła , to iluzja stworzona przez artefakt.
Żegnam i proszę mnie nie zatrzymywać,bo pociągnę z kałasza, a szkoda mi pestek.
“Ma pani niesamowicie parszywy ryj i jest pani cholernie gruba”. Babka wstaje, podchodzi, daje jest z liścia i korzystając z tego, że jest ogłuszona spieprzam przez okno. Kilka dni później do mojego domu przychodzi list, że zostałem wyrzucony ze szkoły. Skoro zostałem wyrzucony to nie muszę już wracać. Zresztą, i tak już jestem za granicą Ukrainy i nie opłaca mi się płacić za bilet powrotny, wolę zostać w Zonie, taniej wychodzi.
Siedząc na lekcji polskiego patrze sie bezczynnie w tablice, nagle z tyłu głowy pojawia sie piękna mysl brzmiąca ,,cheeeeki breki iv damke” i zaczyna piszczec mi w uszach. Wycigam z plecaka ukochanego spasa 12 i zaczynam sie rozgladac, nauczycielka na mnie patrzy i mówi ,,put that weapon away stalker” chowam spasa sprzedaje jej zbedne przemioty pytam czy nie wie czegos o katastrofie helikoptera i wychodze
Ja/Nauczycielka
J: A… A nu…
N: Co mówisz?
J: A nu…
N: Głośniej!
*z radiowęzła zaczyna lecieć hardbass*
J: A nu Cheeki Breeki iv damke!
*wyskakuje z ławki i z kalkulator em w ręce i “pikaniem w ustach” wybiegam z sali
W oddali za mną słyszę “Ten to jest naznaczony(pewnie głupotą, ale tego nie słyszę)”. Biegnę Zono, moja ukochana!
Kurtyna.
Proszę Pani! Moja Zona dzwoniła, że rodzi! Właśnie jej artefakty odeszły! Muszę biec nim odejdą wszystkie! A później poszukać tych, które już odeszły, tak że tak, nie wrócę. Wyślę napromieniowaną pocztówkę.
Prze pani kupa!!!!!!!! KUPA!!!!!!!
(Glos z sali): “już zaczął prze pani!!!”
Siedzę na lekcji i czuję w sercu jak zona mnoe wzywa. Podnoszę rękę i pytam facetkę “Co sądzi Pani o działaniu Monolitu i jego rozrastającej się sile podczas naszego bezczynnego siedzenia?”. Kobieta patrzy na mnie zamyślona a ja kontynuuję “Jeśli mnie Pani nie wypuści, niedługo może Pani nie mieć do czego tutaj wracać”. Babeczka wstaje, pokazuje na drzwi i mówi “wynoś się stąd stalkerze”. Łapię za moj plecak i wybiegam z sali. Tam moj dom gdzie zona moja.
Powiedział bym, że “wzywa mnie matka, i muszę iść…” Teoretycznie bym nie skłamał, bo matka Zona ma nad nami czuwanie…
Znudzony siedzę w ławce patrząc w okno. To żona wzywa mnie. Szybko muszę coś wymyślić. Prze panie czy ja mogę wyjść bo mam spotkanie służbowe w zonie przy butelce flaszki. *Wstaję i wychodzę przez drzwi zakładając maskę przeciwgazową*
Nie muszę nikogo przekonywać. Wstaję i wychodzę, a reszta mnie już nie obchodzi
Proszę Pani, chyba muszę zwolnić się do domu. Ból dosłownie rozrywa mi dziś czaszkę, obawiam się, że to początek emisji.
Proszę Pani. Muszę wyjść. Bart napisał, że coś się stało w domu i mama mnie potrzebuje. To bardzo ważne i nie może czekać. Muszę iść bo mnie wzywają.
Siedzę sobie na lekcji historii. Facet opowiada o tym jakie to elektrownie atomowe są niebezpieczne i że tyle wypadków było wielkich że ho-ho . No , więc ja znawca tematu zmory Czwartego Energobloku , zaczynam go poprawiać że katastrofa była 26 kwietnia ( dokładnie w moje urodziny 🙂 ) , a nie tak jak on twierdził że pod koniec marca . Nagle …. jakiś jełop , beduin w sandałach z cegły z tylnej ławki powiedział : – E , a ten , no te paliwo atomowe to grafit był , nie ? W tamtym dokładnie momencie coś we mnie pękło , tak jakbym gołymi łapami dotknął ,,kropelkę”(chodzi o artefakt)… Wyciągnąłem z plecaka Makarova i moje stare SWD ( nwm jakim cudem zmieściłem go do plecaka , ale mniejsza) Wściekły jak sto snorków na głodzie , wk**wiony jak Lenin na białych ruszyłem w stronę tego jełopa i nagle słyszę dźwięk przeładowania AKM. Odwróciłem się , a tam dyrektor wbł do sali i celuje w klasę i mówi do mnie: Idi da swajej matuszki , da Zony . Przez chwilę stałem jak wryty , ale szybko skinąłem mu głową i uciekłem do domu . Tam przepakowałem cały mój szpej i ruszyłem na wschód. Spotkałem na klatce schodowej sąsiada , który zawsze mnie wkurzał i na odchodne powiedziałem mu : Idi nachui kabanie wyr*chany , żeby cie chłeptokrwij w nocy nawidził belaruskaja gnido jedna . Uśmiechnięty poszedłem na stację kolejową i usłyszałem Zew…
– Kwiatkowski do tablicy.
Czuję jak nogi same wstają i powoli przemieszczam się w stronę ściany. Mózg próbuje rozwiązać narysowany schemat.
– Szybciej, nie mamy całego dnia ! – w tle słyszę śmiech klasy. Rozglądam się i w przebłysku świadomości widzę szkielety dzieci siedzące w ławkach.
To nie szkoła. A raczej już nie szkoła. Dałem się zaprowadzić prosto w legowisko kontrolera. Wykorzystując moje wspomnienia spowił mnie iluzją beztroskich lat spędzonych w szkole. Tyle, że to nie moja szkoła. Te dzieci nie zdążyły wyjść z klasy przed emisją. Wibracje w głowie są coraz silniejsze. Idę powoli, próbując zyskać na czasie. Z carującym uśmiechem zbliżam się do katedry, gdzie siedzi kontroler pod postacią pani od biologii. Wszyscy chłopcy mieli fantazje na jej temat, więc iluzja jest wyjątkowo sugestywna. Resztką sił opieram się oddziaływaniu psionicznemu, wyciągam zawleczkę ergiedeszki i wrzucam pod biurko. Widzę jak oczy “pani” Moniki rozszerzają się w niedowierzaniu, po czym uderzam w szklaną powierzchnię największego okna. Skok z pierwszego piętra raczej mnie nie zabije. Rzucam szybkie “Hasta la Vista” trochę bez sensu, ale to jedyne co w stresie przychodzi mi do głowy. Za mną rozlega się wycie przerwane eksplozją i gradem odłamków sypiących się naokoło. Nie zwracam na nie uwagi. Biegnę przez boisko omijając “trampolinę” i bezpiecznie opuszczam teren szkoły, przysięgając sobie, że nigdy już do niej nie wrócę.
Pani nauczycielko, czy miała Pani kiedyś tak, że coś czuło się w bardzo specyficzny sposób i nie dało się tego wytłumaczyć, czy przedstawić tak by ktokolwiek poza Panią to zrozumiał? Bo widzi Pani, nie jestem zwykłym uczniem, jestem Stalkerem. Zastanawia się pewnie Pani, kim on jest, prawda? Cóż, jak mówiłem wcześniej, nie da się tego wytłumaczyć, to się po prostu czuje. Ten zew Zony… to jest coś, co przeszywa całe ciało i nic nie jesteś w stanie z tym zrobić. Dlatego czy podoba się to Pani, czy nie, nie mogę dalej uczestniczyć w lekcji, proszę nie wstawiać mi nieobecności.