Ból po utracie bliskich w walce w więzieniu jest wielki i nie każdy potrafi sobie z nim poradzić. Mimo uchowania życia, niektórzy ocalali tracą nadzieję na dalszy sens istnienia, nawet po ponownym złączeniu sił. Mimo wszystko Rick zrobi co tylko może, by utrzymać swoją grupę w ryzach. Kolejna wyprawa daje nową nadzieję, jednak nic nie jest pewne, kiedy wszędzie wokół występuje strach i śmierć.
Dziesiąty tom komiksowej serii stworzonej przez Roberta Kirkmana „Żywe Trupy” nie tylko ukazuje ponowną próbę odnalezienia schronienia. Coraz mocniej dają o sobie znać pewne niezgodności między bohaterami, co nie poprawia atmosfery w grupie. Co więcej, trud związany z obecnym życiem odciska piętno na niektórych. Czy kolejny tom związany z przygodami bohaterów komiksu okazał się dobrym pomysłem? Jak najbardziej!
To, co czyni przygody bohaterów komiksu wyjątkowymi, to bez wątpienia klimat. Życie w świecie opanowanym przez zombie nie jest niczym łatwym ani przyjemnym. Codzienne trudności dają o sobie znać coraz mocniej, a wraz z nimi pojawiają się nowe problemy, których rozwiązanie przychodzi z większym trudem. Co więcej, między postaciami zaczyna się tlić płomień niezgody, któremu wystarczy niewielka iskra do pożaru.
Gdybym miał ocenić akcję w tym tomie, musiałbym przyznać, że nie wydarzyło się nic nadzwyczajnego. Mógłbym nawet rzec, że to kalka mniej porywających scen z poprzednich komiksów serii. Oczywiście nie jest nudno ani tym bardziej źle. Cały zamysł tomu skupia się głównie na relacjach między bohaterami, a te nie stają się lepsze. Momentami przełomowymi w tym tomie jest przybliżenie historii postaci Abrahama oraz powrót pewnego bohatera, który przyłącza się do grupy.
Tym razem nie otrzymujemy porywającego zakończenia, lecz pojawia nam się wiele pytań dotyczących tego, jak to się dalej potoczy. Przetrwanie zależy od wielu czynników, a przede wszystkim od wzajemnego zaufania, które coraz mocniej staje się nietrwałym elementem całości. Pojawiające się wątpliwości niektórych mogą poważne wpłynąć w dalszych przygodach ocalałych, a te nie zapowiadają się na łatwiejsze.
Wszystko to utrzymane jest w przygnębiającym i brutalnym klimacie, z którego słynie seria. Graficznie wciąż wszystko trzyma bardzo wysoki poziom, a zachowanie czarno-białej kolorystyki ilustracji doskonale pasuje do tematyki zombie.
Podsumowując, tom 10, mimo niewielkiego spadku poziomu, nadal jest wartym uwagi i wciągającym komiksem. Relacje pomiędzy postaciami śledzi się z dużym, zainteresowaniem, a ich wszelkie konfrontacje zawsze zostawiają po sobie ślad, który na pewno odczujemy w kolejnych tomach przygód Ricka i reszty.
Moja ocena: 7/10