Po strasznym w skutkach ataku Gubernatora na więzienie grupa Ricka rozpadła się. Każdy, kto ocalał z rzezi, uciekł z miejsca zdarzenia, by zachować swoje życie. Rick i Carl mimo wielkiej straty swoich bliskich, próbują przetrwać w samotnej tułaczce po okolicy, próbując dotrzeć na farmę Hershela, na którą przed atakiem udali się Dale, Andrea, Glenn i Maggie. Po drodze Rick zmaga się z własnymi demonami, a po dotarciu na miejsce okazuje się, że czeka ich niemałe zaskoczenie ze strony nowo przybyłych ocalałych wykonujących niezwykle ważną dla świata misję.
![](http://iminfected.pl/wp-content/uploads/2021/01/Żywe.Trupy_.Tom_.9.png)
Dziewiąty tom komiksowej serii stworzonej przez Roberta Kirkmana „Żywe Trupy” ukazuje próbę pozbierania się po, jak do tej pory, najdotkliwszej porażce. Z jednej strony dręczące poczucie winy i smutek spowodowany stratą, z drugiej potrzeba przetrwania, które wciąż wiąże się z walką i zdobyciem pożywienia czy wody. Czy tworzenie kolejnego tomu przygód bohaterów apokalipsy zombie był dobrym pomysłem? Jak najbardziej!
Wszelka wojna nigdy nie przynosi korzyści, a jedynie straty. Jednak w obliczu nieugiętego w swoich czynach Gubernatora, tak to właśnie musiało się skończyć. Utraciwszy bezpieczny azyl, przyszła pora na kolejną wędrówkę w nieznane. Tym razem celem jest ponowne zjednoczenie z tymi, którym udało się przetrwać. Przyjdzie pora też na zupełnie nowe przygody i kolejne decyzje do podjęcia.
Emocje związane z akcją tomu ósmego wciąż wiszą w powietrzu. Bohaterowie są rozdarci pomiędzy tym, co było, a tym, co ma być. Pomimo już tak wielu przygód w serii „Żywe Trupy”, ukazana w komiksach akcja wciąż wywołuje niemałe uczucia dotyczące dziejących się bohaterom sytuacji. Pomimo zwolnienia tempa i skupieniu się przede wszystkim na drodze i pogodzeniu się z tym, co było, Kirkman dalej serwuje najwyższą jakość opowiedzianej historii i nakręca czytelnika na to, co dopiero ma się stać.
Tom dziewiąty to taki przerywnik pomiędzy akcją, która była, a akcją, która będzie. Takie wytchnienie dla czytelnika, bowiem nie może być tak, by to właśnie akcja wypełniała całość historii. Tak samo jak bohaterowie komiksu, tak i osoba czytająca potrzebuje wytchnienia, zwłaszcza że wiele się już wydarzyło i trzeba pewne rzeczy przeboleć. Tutaj doskonale ukazana jest ta forma dalszych losów, które, jak w przypadku każdego wcześniejszego tomu, śledzi się z wielką przyjemnością.
Absolutnie do tej pory nie było momentu zwątpienia w przygodę Ricka oraz reszty przyjaciół i tak samo jest teraz. Historia jest wciągająca, ilustracje doskonale odzwierciedlają wszystko, a zaostrzenie apetytu na dalszy ciąg ukazano po mistrzowsku. To właśnie ta mieszanka uczuć, wywołana śledzeniem dalszych losów bohaterów, jest chyba najmocniejszą stroną całości. Z drugiej jednak strony, jak do tej pory, nie ma żadnej słabej strony „Żywych Trupów”.
Podsumowując, tom dziewiąty, jak każdy poprzedni, to kolejna dawka wciągającej historii i tylko bardziej umacniającej więzi czytelnika z bohaterami. Nie muszę nikogo przekonywać po sięgnięcie po ten tom, bowiem na pewno sam to zrobi po przeczytaniu wcześniejszych ośmiu.
Moja ocena: 8/10