The Rezort (2015)
Po udanym zwalczeniu epidemii żywych trupów, świat odetchnął od katastrofy i powrócił do normalnego funkcjonowania. Tylko w jednym miejscu zombie wciąż istnieją. Park ReZort na jednej z odludnych wysp oferuje niecodzienną rozrywkę: strzelanie do prawdziwych chodzących trupów. W celu pozbycia się lęku przez zombie, Melanie wraz ze swoim chłopakiem odwiedzają park. Razem z grupą innych łaknących mocnych wrażeń uczestników jadą na „łowy”. Zabezpieczenia najwyższej jakości gwarantują bezpieczeństwo uczestników, jednak przez systemowy wirus wszystkie zamknięte do tej pory żywe trupy zostają uwolnione, a zabawa przeradza się w walkę o życie.
Próbujący dodać do świata zombie powiew świeżości film „The Rezort” w reżyserii Steve’a Barkera z roku 2015 to mieszanka horroru z elementami kina politycznego. Próbująca przetrwać na bezludnej wyspie grupa ocalałych dowiaduje się wiele o funkcjonowaniu parku. Czy stworzenie filmu w tej konwencji było dobrym posunięciem? Bez dwóch zdań!
Powielanie, kopiowanie i wykorzystywanie ogranych motywów to częsty zabieg w przypadku produkcji o zombie. Są jednak twórcy, którzy pomimo oklepanych rozwiązań, wprowadzili coś ciekawego. Doskonałym przykładem takiego zabiegu jest film „The Rezort”, który choć wtórny, daje wiele nowych rozwiązań.
Walka o życie z hordami żywych trupów bawi widza coraz mniej. W „The Rezort” ogólny zarys fabuły wygląda niemal identycznie, jednak za sprawą kilku elementów historia staje się o wiele ciekawsza. Stworzenie parku rozrywki, w którym głównym celem uczestników jest strzelanie z prawdziwej broni do żywych trupów? Dla mnie ekstra! Dodajmy też do tego kilka typowo korporacyjnych zwrotów akcji, wyjaśniających parę aspektów funkcjonowania parku ReZort. Zdecydowanie udana mieszanka.
Z racji położenia parku w dość odludnym miejscu mamy naprawdę ładnie prezentującą się scenerię, której krajobraz budzi podziw. Oglądanie zmagań grupy ocalałych w takim otoczeniu zawsze daje dodatkową radość. Charakteryzacja też nie jest najgorsza – żywe trupy faktycznie wyglądają jak zombie. Krwi wprawdzie nie ma wiele, ale to co widzimy i tak wygląda bardzo przyzwoicie. Rany, ugryzienia i inne nabyte okaleczenia oferują miły dla oka seans.
Sama gra aktorska nie jest zła, jednak wydaje mi się, że aktorzy nie do końca podołali swoim postaciom. Mowa tutaj głównie o Melanie (Jessica De Gouw) i Lewisie (Martin McCann), którzy moim zdaniem nie byli przekonujący w swej roli. Z jednej strony dziewczyna panicznie boi się żywych trupów, z drugiej w momencie pierwszego kontaktu z zombie bez problemu daje radę uciec, choć ten był bardzo blisko. Jakoś metamorfoza bohaterki do mnie nie trafiła. Pozostali aktorzy już zdecydowanie lepiej się spisali, a chyba na największe uznanie zasługuje Dougray Scott jako doświadczony pogromca trupów Archer i Jassa Ahluwalia jako podekscytowany małolat (którego wewnętrzna przemiana jest znacznie bardziej interesująca).
Podczas trwania produkcji poza drobnymi, wcześniej wspomnianymi aspektami, nie widziałem niczego złego. Film daje sporo frajdy podczas oglądania i na pewno wyróżnia się na tle innych tytułów o zombie.
Podsumowując, film „The Rezort” to doskonały wybór, zwłaszcza dla znudzonych ciągłą monotonią fanów kina zombie. Ograne i dobrze wykorzystane wątki typowe dla tego rodzaju filmów zostały okraszone ciekawą i wciągającą fabułą, która dla odmiany ma więcej sensu, niż potok krwi i ludzkich wnętrzności. Produkcję można obejrzeć na platformie Netflix.
Moja ocena: 8/10
Trailer: