Po wielu zmaganiach z hordami żywych trupów ludzkość coraz ciężej znosi obecny stan rzeczy. Niedobitki, którym udało się przetrwać ciągle walczą, chcąc raz na zawsze powstrzymać zagrożenie. Powołany specjalny oddział „Klepsydra” ma za zadanie przeniknięcia do serca pandemii, by odnaleźć sposób wygrania nierównej walki pomiędzy żywymi a martwymi. Jak przystało na misję tej wagi, nie będzie ona ani bezpieczna, ani łatwa.
Trzeci tom serii „Apokalipsa Dzień po Dniu” autorstwa J.L. Bourne’a zabiera nas w wir wydarzeń, w którym opanowany przez zombie świat jest codziennością. Znany z pierwszych dwóch tomów oficer marynarki wojennej, mianowany na komandora i nazwany przez towarzyszy Kil cały czas robi wszystko, by uratować ludzkość z rąk chodzącej śmierci. Czy kontynuowanie losów bohatera było dobrym pomysłem? Jak najbardziej!
Książka zaczyna się w momencie, w którym zakończył się tom drugi. Nasz bohater udaje się w misję z dala od bliskich. Jego nowym domem staje się łódź gdzie razem z resztą oddziału spróbuje uratować to, co zostało z ludzkości. Z racji potrzeby prowadzenia fabuły autor odchodzi od formy dziennika (chociaż w trakcie lektury napotkamy kilka wpisów dokonanych przez Kila) i przedstawia wszystko z zupełnie innej perspektywy. Tym razem nie skupiamy się tylko na jednym wątku, ale na kilku.
Z jednej strony pozwoliło to na nieco szersze ukazanie świata i losów ocalałych, jednak przyzwyczajony do takiej, a nie innej struktury z poprzednich części, trochę się rozczarowałem. Nie dlatego, że obecna forma narracji jest gorsza, ale dlatego, że poprzednia wyróżniała książkę na tle innych o tej samej tematyce. Dokładnie to samo wydarzyło się w serii „Apokalipsa Z”, do której najczęściej nawiązuje w kwestii „Armageddonu”. Oczywiście szkoda, ale na całe szczęście wprowadzona zmiana nie zaszkodziła w odbiorze całości.
Najbardziej w trzecim tomie spodobała mi się znacznie większa dawka akcji i skoncentrowanie się na świecie zewnętrznym. Zarówno w pierwszym jak i drugim tomie miejscami nieco nużyło mnie skupienie zbyt dużej uwagi na rozterkach bohatera i tym samym ograniczenie żywszych momentów. Tutaj jest inaczej a samych bohaterów oraz odwiedzanych miejsc pojawia się więcej, co znacznie uatrakcyjnia śledzenie fabuły.
Nie do końca przemówiła do mnie geneza obecnej sytuacji z zombie. Wplątanie w fabułę nadprzyrodzonych i niewyjaśnionych okoliczności jak dla mnie jest pójściem na łatwiznę a przecież wymyślenie początku infekcji jest często równie – jak nie bardziej – interesujące od samej fabuły. Szkoda, ale na szczęście poza tym mało gdzie można doszukać się większych wad. Opisy oraz stosowany przez autora język jest przyjemny w odbiorze i pozwala w pełni cieszyć się z lektury książki. Nie można książki nazwać nadzwyczajnym dziełem, ale zdecydowanie jest to pozycja warta uwagi dla każdego fana motywu żywych trupów!
Podsumowując, w natłoku książek o zombie warto skupić się na tym, co ciekawe. Na całe szczęście jest w czym wybierać a cała seria „Armagedon Dzień po Dniu” zasługuje na uwagę nie tylko miłośników chodzących zwłok, ale także każdego, kto lubi nieco antyutopijne zobrazowanie świata.
Moja ocena: 7/10
Autor: J.L. Bourne
Wydawnictwo: Papierowy Księżyc
Liczba stron: 434
Cena okładkowa: 37.90 zł
Data wydania: 17 października 2018
Okładka: miękka