Obsydianowy Motyl, czyli proces manipulacji, siły władzy i sposobu jej wykorzystania
Obsydianowy Motyl (opis): Po poznaniu Wielkiego Wodza Tenochtitlán – Montezumę, konkwistadorzy z najeźdźców, stają się… przyjaciółmi. Traktowany z najwyższym szacunkiem Cortés, wraz ze swoimi ludźmi, wykorzystuje poczynania Mexików dla własnych korzyści. Zahred w tym czasie coraz bardziej dostrzega to, która ze stron jest tą złą, a wszystkiemu przypatrują się sami Bogowie.
Po przeczytaniu Pierzastego Węża wiedziałem, że ta historia przypadnie mi do gustu. To naprawdę niesamowite, jak Michał Gołkowski potrafi oddać egzotyczny i specyficzny klimat czasów i miejsca, w których tym razem osadził swoich bohaterów. Jestem pełen podziwu.
Obsydianowy Motyl co prawda nieco stracił tempo, a sama akcja wiąże się głównie z intrygami dziejącymi się wewnątrz stron konfliktu. Nie znaczy to, że w książce nic się nie dzieje. Największą moc mają tutaj słowa i to, do czego są w stanie doprowadzić.
Jest krwawo, zaskakująco, wciągająco i bardzo klimatycznie. Autor świetnie porusza się po wykreowanej historii, wprowadzając co chwila nowe wątki, oraz zwroty akcji, których się nie spodziewamy. Pewni bohaterowie zmieniają się na skutek niektórych działań, co czyni z nich ludzi lepszych lub znacznie gorszych, niż byli wcześniej.
Jeżeli ktoś czytał już przygody Zahreda, a zwłaszcza poprzedni tom trylogii Świat we krwi, ten nie zawiedzie się i tutaj. Jest nieco inaczej, ale wciąż spójnie i bez chaosu. Czasem ciężko się odnaleźć wśród dziwnie brzmiących imion i miejsc, ale taki urok takiego miejsca akcji.
Moja ocena: 8/10
Książka do nabycia TUTAJ
Oceń tytuł na portalu LUBIMY CZYTAĆ
Odwiedź mnie na: