Kiedy wirus Solan wymyka się spod kontroli na terenie Azji, świat ogarnia chaos. Ludzie zamieniają się w zombie i nie mają litości dla nikogo. Polska z pomocą sojuszników z Ameryki z całych sił stara się obronić przed inwazją i całkowitym zniszczeniem. Johnny wraz z wieloma towarzyszami z wojska obejmują całkowitą władzę w kraju i starają się przeciwdziałać zagrożeniu. Obrona to teraz priorytet, którego nikt nie może zaniedbać.
Stworzona w czasach świetności tematyki zombie powieść Johnny’ego Walkera oraz Marka Mossberga „Survival War” to ukazanie gatunku nieco z innej strony. Nie ma tu zawziętych walk z niezliczoną ilością hord zombie i ekscytujących scen akcji. W książce mamy przede wszystkim przedstawiony moment tuż przed najazdem zagrażających trupów i tego, jak państwo stara się doprowadzić wszystko do ładu. Czy taki pomysł na przedstawienie apokalipsy zombie był dobrym rozwiązaniem? Zdecydowanie nie.
Przede wszystkim trzeba powiedzieć, że autorzy mieli ciekawą wizję, lecz poza tym zawiodło naprawdę wszystko. Lektura jest niezwykle uciążliwa, głównie ze względu na bardzo słaby warsztat literacki. Opisy i dialogi w książce są nudne, rozwlekłe i bez żadnych emocji. Rozmowę między bohaterami można porównać do reklam jakiegoś środka na zaparcia, w których nagle bez przyczyny jedna z postaci zaczyna monotonny monolog o tym, dlaczego jest taki dobry, kilka zdań o jego składzie i o tym, jak bardzo pomaga w krótkim czasie. Oczywiście druga osoba wydaje się wielce zainteresowana i bez żadnych emocji odpowiada, że na pewno zacznie go stosować. Tak samo było w książce.
Najciekawsze jest to, że na okładce książki możemy przeczytać o „sensacyjnych zwrotach akcji i scenach batalistycznych” oraz o „dialogach skrzących się dowcipem”. Żadnych z tych rzeczy nie dostrzeżemy w książce, a ponadto widnieje także treść o „rozwijającym się wątku romansowym”, który jest tak mdły, że aż boli jego śledzenie. Tak więc opis nie tylko sugeruje nam pełną akcji powieść, ale także dopracowane jej elementy. Jak sami możecie się domyślić, jest to jeden wielki blef.
Sam przebieg fabuły i pomysł na nią jest naprawdę niezły. Gdyby sprzedać go komuś, kto wie jak pisać książki, mogłoby z tego wyjść coś naprawdę dobrego. Niestety w tym wypadku sam pomysł nie wystarczył, a lektura zamiast ciekawić czytelnika, męczy go. W moim przypadku przeczytanie całej książki (290 stron) zajęło mi ok. 3 tygodni, a to już o czymś świadczy.
Wiem też, że książki w żadnym razie nie ocenia się po okładce, ale ta widniejąca na „Błękitnych strefach tom. 1” to – jednym słowem – koszmar. Zamiast przyciągać, odpycha. Sam jej projekt wygląda jak stworzony przez rozpoczynającego naukę w szkole podstawowej ucznia klasy plastycznej, który nigdy nie miał do czynienia z żadnym programem do tworzenia grafiki.
Podsumowując, powieść „Survival War” to po prostu strata czasu. Ciężko dostrzec tutaj jakikolwiek pozytywny aspekt. Na rynku jest zbyt wiele dobrych książek (także tych o zombie), by tracić czas na czytanie tego typu literatury. Co gorsza, książka ma swoją kontynuację w postaci kolejnych dwóch tomów, które objętościowo są dwa razy grubsze od tomu pierwszego.
Moja ocena: 3/10
Autor: Johnny Walker / Mark Mossberg
Wydawnictwo: Radwan
Liczba stron: 293
Cena okładkowa: 27.02 zł
Data wydania: 2011
Okładka: miękka
Sprawdź także: